Trwa wyjaśnianie przyczyn i okoliczności tragicznego w skutkach pożaru, który wybuchł w środę wieczorem w kamienicy na wrocławskim Ołbinie. Zginęło czterech mężczyzn. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że doszło do przypadkowego zaprószenia ognia.
Pożar wybuchł w środę po godzinie 19 w kamienicy przy ulicy Nowowiejskiej. Ogień pojawił się w mieszkaniu na parterze budynku. Po przyjeździe na miejsce straży pożarnej okazało się, że pożar był stosunkowo niewielki, ale zadymienie bardzo duże. Strażacy wyważyli drzwi i weszli do środka.
Prowadząc działania gaśnicze, w środku odnaleźli cztery osoby, wszystkie nieprzytomne, bez funkcji życiowych. Wszystkie zostały wyniesione na zewnątrz – mówi Tomasz Szwajnos, rzecznik wrocławskiej straży pożarnej.
Przed kamienicą ratownicy próbowali przywrócić mężczyznom czynności życiowe. Po trwającej długo resuscytacji krążeniowo-oddechowej stwierdzono zgon tych osób. Zmarło czterech mężczyzn.
Karetki dojechały z opóźnieniem
Na miejscu pracowało 12 zastępów straży pożarnej. - Dyżurny straży pożarnej po przyjęciu zgłoszenia przekazał informację do pogotowia ratunkowego. Prawdopodobnie pogotowie nie dysponowało wolnym zespołem ratownictwa medycznego, dlatego na miejsce działań udało się tyle zastępów straży – dodaje Szwajnos. Karetki dojechały z opóźnieniem.
Część mieszkańców ewakuowała się jeszcze przed przyjazdem straży. Część czekała w domu. - Poczuliśmy straszny dym, czekaliśmy z dziećmi, co mamy robić. Strażacy najpierw kazali nie wychodzić, później mówili, że można wyjść. Ja mam dziecko z astmą, więc wyszliśmy na dwór. I czekaliśmy. Później było ogłoszenie, że kto chce, może wrócić do domu – mówi jedna z mieszkanek kamienicy.
Ogień udało się szybko ugasić, a pożar nie wydostał się na zewnątrz mieszkania. Do późnych godzin nocnych na miejscu pracowali policyjni technicy kryminalistyki z grupą dochodzeniowo-śledczą i prokuratorem.
"Przypadkowe zaprószenie ognia"
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Radosław Żarkowski przekazał w czwartek rano, że w mieszkaniu ujawniono dwa ogniska zapalne, które doprowadziły do dużego zadymienia mieszkania.
- Najprawdopodobniej doszło do przypadkowego zaprószenia ognia, niemniej jednak celem dokładnego wyjaśnienia przyczyn zdarzenia na dzisiaj zaplanowano oględziny mieszkania z udziałem biegłego z zakresu badań elektrotechnicznych i ogólnopożarowych – powiedział. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika też, że w lokalu często dochodziło do libacji alkoholowych z udziałem różnych mężczyzn. Prokurator Żarkowski dodał, że miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone przez straż pożarną i przekazane zarządcy obiektu oraz policji. - Dalsze losy tego postępowania będą zależeć od informacji pozyskanych od biegłych, a także od wyników wyniki sekcji – przekazał.
Prowadzona eksmisja
Jak dowiedział się na miejscu nasz reporter, mieszkania w tamtej klatce kamienicy należą do gminy. Część z nich to mieszkania socjalne, część jest wynajmowana przez lokatorów.
Jeśli chodzi o mieszkanie, w którym doszło do pożaru, prowadzona była tam eksmisja komornicza. Osoba, która zamieszkiwała lokal - przez niepłacenie - utraciła prawa do jego zajmowania.
Obecna na miejscu rzeczniczka spółki Wrocławskie Mieszkania - zarządcy kamienicy - przekazała, że w związku z akcją gaśniczą w całym pionie oraz kilku sąsiadujących kamienicach odcięte zostały prąd i gaz. Technicy sprawdzają też, czy zniszczeniu nie uległa struktura budynku. Utrudnienia mogą potrwać przez kilka dni.
- Wiemy z centrum zarządzania kryzysowego, że pożar, choć tragiczny w skutkach, nie miał dużego zakresu i prawdopodobnie nie uszkodził innych pomieszczeń – mówi Katarzyna Galewska.
Źródło: TVN24 Wrocław/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław/Tomasz Mildyn