Twierdził, że suczka padła, bo uderzyła w kaloryfer. W końcu przyznał, że od roku się nad nią znęcał

Mieszkaniec Wałbrzycha usłyszał zarzut zabicia swojego psa
Grzechy oprawców i państwa. Statystyki znęcania się nad zwierzętami wciąż zatrważają (materiał z 2018 roku)
Źródło: Fakty TVN

Przez rok znęcał się nad swoim psem, a w końcu suczkę uderzył tak mocno, że nie było już dla niej ratunku. 34-latek z Wałbrzycha (woj. dolnośląskie) początkowo twierdził, że jego czworonóg rozpędził się i uderzył w kaloryfer. Teraz jednak usłyszał zarzuty uśmiercenia zwierzęcia.

Niewielka suczka należała do mieszkańca Wałbrzycha. - Mężczyzna zadzwonił do swoich bliskich. Powiedział, że pies się nie rusza - relacjonuje Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. - Tłumaczył, że suczka rozpędziła się i uderzyła o kaloryfer. W ten sposób próbował wytłumaczyć jej stan - dodaje.

Pies nie przeżył nocy

Siostry mężczyzny zabrały konającego czworonoga do weterynarza. Ten - według relacji przedstawiciela DIOZ - stwierdził, że zwierzę nie mogło samo skrzywdzić się w ten sposób. Stan niespełna dwuletniej suczki był bardzo ciężki. Podano jej leki, ale nie przeżyła nocy.

Rodzina właściciela psa zgłosiła sprawę DIOZ, a inspektorzy policji. - Podczas przesłuchania 34-latek przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Mężczyzna odpowie za znęcanie się nad zwierzęciem - informuje sierż. sztab. Marcin Świeży z wałbrzyskiej policji. I dodaje, że krzywda czworonoga trwała rok. W tym czasie 34-latek ze szczególnym okrucieństwem znęcał się nad suczką. - 10 lutego uderzył psa w głowę na tyle mocno, że doprowadziło to do jego śmierci - przekazuje Świeży.

"Charakter obrażeń wyklucza ich samoistne powstanie"

Inspektorzy DIOZ od początku nie mieli wątpliwości, że pies nie mógł sam wyrządzić sobie tak wielkiej krzywdy.

- Weterynarz stwierdził, że pies jest skrajnie wychudzony. Naszym zdaniem suczka była w takim stanie, że nie miałaby siły rozpędzić się tak, by doznać tak dużych obrażeń - podkreśla Kuźmiński.

A wśród tych - jak wynika z przeprowadzonego badania RTG - były między innymi: złamany kręgosłup, wypadnięta gałka oczna, złamana chrząstka nosa. - Jest ich zbyt wiele i są rozmieszczone w zbyt różnych miejscach, by mogło stać się to podczas uderzenia o kaloryfer - uważa inspektor.

Przypuszczenia potwierdziły wyniki sekcji zwłok psa. Jak przekazuje Kuźmiński badanie wykazało, że urazy powstały w różnym czasie i miały zostać zadane narzędziem tępokrawędzistym. Taki wniosek wysnuto, bo liczne krwiaki na ciele czworonoga znajdowały się w różnym stadium rozwoju. - Charakter obrażeń wyklucza ich samoistne powstanie. Narządy wewnętrzne suczki na skutek wszystkich odniesionych obrażeń przestały pracować - podkreśla inspektor.

Za znęcanie się nad zwierzętami grozi do pięciu lat więzienia.

Do zdarzenia doszło w Wałbrzychu:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: