Latarnie przy drodze krajowej nr 30 zostały wyłączone we wrześniu 2012 roku. Urzędnicy podjęli taką decyzję, tłumacząc się oszczędnościami. Od momentu, kiedy na na jednym kilometrze drogi doszło łącznie do 7 wypadków. Dopiero gdy zginęły dwie osoby, urzędnicy zdecydowali, że ponownie włączą latarnie.
Tragiczne potrącenia
Na początku stycznia na drodze nr 30 potrącona została starsza kobieta.
- Panie szły od strony cmentarza – wspominają świadkowie. - Dwie przeszły, a trzecią samochód zahaczył – dodają.
Piesze nie przechodziły po pasach. Mieszkańcy przekonują jednak, że do wypadku doszło, bo droga była źle oświetlona. Policja ocenia, że mają rację:
- Do wypadku doszło w godzinach wieczornych. Potrącona kobieta zmarła a kierowca zeznał, że po prostu jej nie zauważył – informuje asp. Mateusz Królak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gryfowie Śląskim. - Jako kierowca myślę, że jeśli te lampy by się świeciły, na pewno miałbym szansę wcześniej zauważyć pieszego – przyznaje policjant i dodaje, że sylwetka w świetle widoczna jest ze znacznie większej odległości.
Kilka dni po tym wypadku, niecały kilometr dalej zginęła druga osoba.
Ciemność = oszczędność
- Jest tak ciemno, że nie widać nawet, kto stoi po drugiej stronie ulicy – skarżyli się mieszkańcy.
- Nie rozumiem, jak można wyłączyć światło na drodze krajowej. Tu przejeżdża kilkanaście tysięcy samochodów dziennie – wtóruje świadek jednego z tragicznych wypadków.
Trasa biegnie przez cały Gryfów Śląski do granicy z Niemcami, przez co ruch jest wzmożony. Mieszkańcy twierdzą, że wielokrotnie prosili burmistrza o włączenie oświetlenia, niestety bezskutecznie.
- Takie oszczędzanie kosztem mieszkańców to bzdura – denerwuje się pan Roman, mieszkaniec Gryfowa. – Skoro lampy są kupione powinny się świecić – dodaje.
Tymczasem eksperci nie mają wątpliwości, jak bardzo oświetlenie jest potrzebne na tak ruchliwej drodze.
Światło, które mogło uratować życie
- Na nieoświetlonej drodze pieszy jest widoczny zaledwie z 20 metrów – tłumaczy Lucjan Górski, szef egzaminatorów z Wojewódzkiego Ośrodku Ruchu Drogowego we Wrocławiu. – Szanse na jego przetrwanie na ruchliwej drodze są więc marne – dodaje.
Po czterech miesiącach ciemności i dwóch tragicznych wypadkach, oświetlenie na drodze nr 30 w Gryfowie Śląskim znów zostało włączone.
Oświetlenie wraca, poczucie winy zostaje
O wyłączeniu latarni zdecydował burmistrz miasta, który szukał w ten sposób oszczędności. Oświetlenie odcinka drogi krajowej kosztuje bowiem 5 tys. zł. miesięcznie.
- My samorządowcy musimy płacić za oświetlenie dróg krajowych, a to ogromny wydatek – tłumaczy Olgierd Poniźnik, burmistrz Gryfowa Śląskiego w rozmowie z reporterką TVN24. – Wyłączenie oświetlenia pozwala zaoszczędzić 60 tysięcy złotych rocznie – dodaje.
Burmistrz, zapytany czy to nie bezpieczeństwo powinno być właśnie najważniejsze, przyznaje, że wszystko jest kwestią wyboru.
- I oświata i bezpieczeństwo, i mógłbym wiele takich priorytetów jeszcze wymienić. Dla nas te 5 tysięcy złotych miesięcznie to bardzo dużo – przyznaje Poniźnik. – Czuję się jednak współwinny wypadkom – dodaje.
Autor: mo/balu//ec, kv / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | M.Walczak