- Nie dawaliśmy rady, rano była masakra - mówi właściciel jednego z podtopionych budynków w Kamiennej Górze (woj. dolnośląskie). Straty spowodował topniejący śnieg i rzęsisty deszcz. Strażacy z żywiołem walczyli przez kilka godzin.
W sobotę nad ranem topniejący śnieg z pól wdarł się do dwóch hurtowni na ul. Magazynowej w Kamiennej Górze. - Ocieplenie było gwałtowne, więc śnieg z gór i woda ze strumyków spłynęły do nas - relacjonuje Paweł Sroka, właściciel jednego z budynków.
Jak opisuje, o tym, że woda wdarła się do hurtowni dowiedział się o godz. 5:00. Na początku starał się sam ratować swój dobytek. - Walczyliśmy ostro, sytuacja była masakryczna. Później wezwałem na pomoc strażaków, bo nie dawaliśmy rady - przyznaje.
Na miejscu pojawili się strażacy z koparkami. Przez kilka godzin z worków z piaskiem tworzyli zaporę, która miała ochronić przed dalszym zalewaniem magazynu. - Na szczęście wszystko stało na paletach, ale straty i tak poniosę - wyjaśnia.
Ostrzeżenia: wezbrane rzeki, silne wiatry
Centrum Zarządzania Kryzysowego na Dolnym Śląsku ostrzega przed silnym wiatrem oraz niebezpiecznymi roztopami. Od sobotniego popołudnia powieje w porywach nawet do 90 km/h. W związku z rzęsistym deszczem oraz topniejącym śniegiem rzeki mogą przekroczyć stan alarmowy. Jak zapowiada dyżurny synoptyk, największe wzrosty spodziewane są na ciekach górskich i podgórskich, zwłaszcza w zlewniach Nysy Łużyckiej, Bobru i Kwisy.
- Przekroczenia stanów alarmowych mogą też wystąpić lokalnie w zlewni Kaczawy. W pozostałych zlewniach lewostronnych dopływów środkowej Odry, szczególnie w zlewni Nysy Kłodzkiej, Ślęzy, mogą wystąpić lokalne przekroczenia stanów ostrzegawczych.
Autor: mir/ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław