"To było coś na miarę Sky Tower". Poznaj pierwszy wrocławski wieżowiec

Bank pocztowy w latach swojej świetności
Bank pocztowy w latach swojej świetności
Źródło: Wratislaviae Amici

Choć był o 169 metrów niższy od dzisiejszego Sky Tower, pierwszy wrocławski wieżowiec budził podziw ówczesnych mieszkańców. Przed wojną wrocławianie odkładali w nim swoje oszczędności. Później wysyłali stąd listy, brali śluby i uczyli się. Teraz działa tu urząd pocztowy i jedyne w Polsce Muzeum Poczty i Telekomunikacji.

Pierwszy wieżowiec we Wrocławiu i na wschód od Berlina (w granicach Niemiec) stanął w 1929 roku.

- Gmach Urzędu Czeków Pocztowych był najwyższym biurowcem w mieście. Oczywiście w tym czasie były w Breslau wyższe konstrukcje, takie jak wieże kościelne czy wieże ciśnień. Jednak tak wysokiego budynku, w którym pracowaliby ludzie, nie było – opowiada Katarzyna Makarewicz, kustosz w Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu.

Oblegany bank pocztowy

Na początku XX wieku poczta niemiecka rozwijała się bardzo szybko. We Wrocławiu, gmach Poczty Głównej mieścił się obok dzisiejszego Placu Dominikańskiego.

- Jednak w mieście brakowało reprezentacyjnego budynku Urzędu Czeków Pocztowych, czyli odpowiednika dzisiejszego banku pocztowego – mówi Makarewicz.

Wprawdzie w 1908 roku, w jednym z domów towarowych, taki urząd powstał, ale wkrótce okazało się, że jest po prostu za mały. - Wrocławian, którzy chcieli zdeponować swoje oszczędności było tak dużo, że wkrótce zrobiło się tam za ciasno. Potrzebne było więcej miejsca i stąd decyzja o budowie osobnego gmachu – tłumaczy Makarewicz.

Niechciana działka po starym cmentarzu

Projektem nowego biurowca zajął się architekt Lothar Neumann. - To było dzieło jego życia, chociaż w dużym stopniu wzorował się na innych gmachach pocztowych - dodaje kustosz muzeum.

Jednak plany powstania monumentalnego budynku mógł pokrzyżować brak odpowiedniej działki. Wybór terenów w centrum miasta był niewielki. W końcu zdecydowano się na długą i wąską działkę, na Przedmieściu Oławskim, przy dzisiejszej ulicy Krasińskiego. Ze względu na bliskość fosy miejskiej teren był grząski i trudny pod zabudowę. Dlatego wcześniej istniał tu stary cmentarz wojskowy. Po jego likwidacji na początku lat 20. XX wieku działka stała pusta.

- Dużą zaletą była jej lokalizacja, bo parcela była dobrze skomunikowana z resztą miasta i znajdowała się niedaleko głównego gmachu pocztowego – mówi Makarewicz.

Na początek 1700 pali

Budowa rozpoczęła się od zatopienia w gruncie 1700 betonowych pali.

- Przez wiele dni wlewano beton w ziemię. To było bardzo pracochłonne, ale miało pomóc w w udźwignięciu olbrzymiego budynku – wyjaśnia Makarewicz.

Pierwszy projekt zakładał powstanie dwóch wież, które byłyby swoim lustrzanym odbiciem. Jednak z biegiem czasu plany zweryfikowano i zdecydowano o budowie tylko jednej wieży, która górowała nad miastem. Po trzech latach budowy, w 1929 roku ukończono ceglany gmach: 142 metry długości, 3 tysiące m kw. powierzchni i 43-metrowa wieża. Na ówczesnych mieszkańcach Wrocławia budynek mógł robić wrażenie.

- To było coś na miarę Sky Tower. Budynek dominował nad Wrocławiem, a obok dworca i Hali Stulecia był jednym z najchętniej fotografowanych. To był jeden z symboli miasta – wspomina Makarewicz.

Odpoczynek na dachu wieżowca

Już kilka lat po powstaniu Urzędu Czeków Pocztowych, w Rynku stanęła siedziba Miejskiej Kasy Oszczędności, a obecnie Banku Zachodniego. I to właśnie ten gmach odebrał bankowi pocztowemu tytuł najwyższego.

Oprócz banku pocztowego w budynku działał także urząd zajmujący się ewidencją gruntów. W pozostałych pomieszczeniach działało archiwum pocztowe, stworzono też mieszkania służbowe dla pracowników. W gmachu znalazło się też miejsce dla stołówki i palarni. Na dachu urządzono zaś strefę rekreacyjną, w której pracownicy instytucji mogli odpocząć pod parasolami.

Fotograficzna historia największego wrocławskiego Urzędu Pocztowego

Zginęło sto osób, budynek przetrwał

Podczas II wojny światowej budynek wciąż pełnił swoją funkcję. - Podczas oblężenia miasta w 1945 zabudowa wokół urzędu została zrównana z ziemią. Sam gmach miał więcej szczęścia, ale bez zniszczeń się nie obyło – przypomina Makarewicz.

- W marcu jedna bomba trafiła w korpus budynku. Zawaliła się klatka schodowa i zginęło około sto osób – dodaje. Budynek stracił też większość szyb. Mimo tych strat już w sierpniu uruchomiono tu pierwszą centralę telefoniczną we Wrocławiu.

Obok poczty, hotel robotniczy i przychodnia

Po wojnie na szczycie wieży stanęły maszty zagłuszające Radio Wolna Europa. - Wszystko na polecenie władz komunistycznych. Anteny zlikwidowano w 1953 roku – wspomina Makarewicz.

Trzy lata wcześniej gmach przekazano Poczcie Polskiej, a urząd pocztowy działa tu to dziś. Jednak na przestrzeni lat budynek przechodził wiele zmian. Zlikwidowano centralę telefoniczną, a w drugiej połowie lat 50. działał tu Urząd Stanu Cywilnego. Oprócz niego, w olbrzymim gmachu mieścił się m.in.: hotel robotniczy, który mógł gościć 140 osób, szkolny internat, Wyższa Szkoła Rolnicza, Państwowa Inspekcja Radiowa, przychodnia i drukarnia.

Wyjątkowe muzeum

Oprócz poczty do dziś działa tu jedyne w Polsce Muzeum Poczty i Telekomunikacji. - Wprawdzie muzeum powstało w 1919 roku w Warszawie i tam do wojny się rozwijało, ale to właśnie we Wrocławiu znalazły się osoby, które po zakończeniu działań zbrojnych zajęły się organizacją muzeum pocztowego - opowiada Makarewicz.

W 1956 roku nastąpiło uroczyste otwarcie placówki. Od tego czasu zwiedzający poznają tu historię poczty polskiej, mogą podziwiać pocztowe dyliżanse czy przedwojenne telewizory i radioodbiorniki.

ZOBACZ WIĘCEJ ZDJĘĆ NA STRONIE WRATISLAVIAE AMICI

Autor: Tamara Barriga/b / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: