"Dawny zamek Zakonu Maltańskiego, który był szpitalem położniczym Lebensbornu nabył Alexander D. z Bawarii" - napisał w połowie lat 90. niemiecki tygodnik "Der Spiegel". Mężczyzna miał zapłacić za gmach 120 tys. marek, zabezpieczyć go i w ciągu pięciu lat wyremontować. Według urzędników snuł plany o stworzeniu w Mokrzeszowie hotelu. Tymczasem ceglany gmach wciąż niszczeje. - Wkrótce to się zmieni, będzie się działo - przekonuje teraz pełnomocnik biznesmena.
Szpital Zakonu Kawalerów Maltańskich stanął w Mokrzeszowie w połowie XIX wieku. Przez następnych kilkadziesiąt lat w placówce leczono chorych i pomagano żołnierzom. Podczas II wojny światowej w murach gmachu niemieccy żołnierze mieli spotykać się z niemieckimi kobietami i ku chwale swojego wodza, Adolfa Hitlera, płodzić dzieci. Do dziś nie wiadomo, ile w tych opowieściach jest prawdy, ale wiadomo że po 1945 roku sytuacja zadbanego do tej pory obiektu diametralnie się zmieniła. Najpierw zniszczyli go radzieccy żołnierze, później działały tu szkoły i internat, w końcu zajęła się nim gmina Świdnica.
120 tys. marek niemieckich i hotelowe plany
W połowie lat 90. znalazł się nawet kupiec, który roztaczał przed wszystkimi wizję "wskrzeszenia" upadłej perły Mokrzeszowa. W lipcu 1995 roku niemiecki tygodnik "Der Spiegel" napisał: dawny zamek Zakonu Maltańskiego, który był szpitalem położniczym Lebensbornu nabył Alexander D. z Bawarii. Według tygodnika za gmach o wielkości 2400 metrów kw. zapłacił 120 tys. marek.
Biznesmen do 2000 roku miał wyremontować swój nabytek. W planach było przekształcenie go w hotel. "Ojciec i syn zapowiadali, że urządzą luksusowy hotel, angażowali nawet do bezpłatnych prac lokalnych mieszkańców w zamian za obietnicę pracy przy obsłudze gości" – relacjonował portal swidnica24.pl.
Z planów do tej pory niewiele wyszło. Opuszczony budynek niszczeje.
O sprawę zapytaliśmy przedstawicieli wałbrzyskiej delegatury konserwatora zabytków. "Organ konserwatorski już od 1996 roku prowadził starania mające na celu przymuszenie właścicieli do zabezpieczenia obiektu i wykonania niezbędnych prac o charakterze ratunkowym, poprzez prowadzone kontrole i wydawane nakazy konserwatorskie" - czytamy w odpowiedzi na nasze zapytanie.
Przepychanki i brak woli?
W 2004 roku wnioskowano o wywłaszczenie właściciela obiektu. Ówczesne władze gminy uważały, że został on porzucony. Dolnośląski konserwator zabytków wystąpił do starosty o wszczęcie postępowania. Urzędnik jednak odmówił. Powód? Jak mówi konserwator: brak pieniędzy na ewentualne odszkodowanie dla obywateli Niemiec.
Kolejne wezwania konserwatora do podjęcia prac zabezpieczających nie przynosiły efektów. Jak mówią urzędnicy nie stawiał się na kontrolach i nie udostępniał wnętrza zabytku. O sprawie powiadomiono śledczych. Właścicielom postawiono zarzuty umyślnego doprowadzenia do zniszczenia zabytku.
– Nie robili nic, by zabezpieczyć budynek, a on niszczeje. W ostatnim czasie wydano nakaz do wykonania robót zabezpieczających. Obiekt ma dużą wartość historyczną, jest wpisany do rejestru zabytków – mówi Barbara Nowak-Obelinda, dolnośląska konserwator zabytków. I dodaje, że osoby prowadzące hotele w podobnych miejscach wykazywały zainteresowanie mokrzeszowskim gmachem. Kupić go jednak nie mogły, bo ma właściciela.
Urzędnicy nadzorujący zabytki wyliczają przewinienia właściciela: brak zabezpieczenia przed wpływem czynników atmosferycznych, niezabezpieczone otwory okienne i nieszczelny dach. I alarmują: obiekt wymaga kapitalnego remontu.
"Będzie się działo"
Skontaktowaliśmy się z przedstawicielem biznesmena. – Już wkrótce będzie się działo. Jesteśmy w stałym kontakcie z konserwatorem zabytków w Wałbrzychu. Przyjmujemy zalecenia, staramy się je wdrożyć – mówi Bartłomiej Grabias, reprezentujący D.
Te słowa potwierdzają przedstawiciele dolnośląskiego konserwatora zabytków. W marcu tego roku udało się na miejscu przeprowadzić kontrolę. Na właścicieli nałożono długą listę obowiązków do wykonania.
Pełnomocnik D. zapowiada: być może będziemy się starać o dofinansowanie z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i funduszy unijnych. Dlaczego "będzie się działo" dopiero teraz? Jak mówi Grabias zdecydowały o tym "różne perturbacje życiowe" właściciela. W pierwszej kolejności ma zostać wymieniony dach obiektu, później zabezpieczana będzie elewacja i park. – Na pewno będziemy dążyli do tego, by w przeciągu najbliższych kilku lat wyremontować własność mojego klienta do wysokiego standardu – zapewnia adwokat. Czy w Mokrzeszowie powstanie hotel? Tego Grabias zdradzić nie chciał.
Zabytkowy obiekt stoi przy drodze krajowej nr 35 między Świdnicą a Wałbrzychem:
Autor: Tamara Barriga / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław, Strefa Pisiont/ strefa50.net