Trzyletni szop pracz zerwał się ze smyczy i uciekł na drzewo. Dwa zastępy straży pożarnej ściągały zwierzaka na dół. - Siedział na wysokości trzeciego piętra. Był bardzo wystraszony - mówi właściciel nietypowego pupila.
- Interweniujemy na ul. Zegadłowicza na Nadodrzu. Dwie jednostki straży pożarnej próbują ściągnąć z drzewa szopa pracza - informował po godz. 12.00 dyżurny wrocławskiej straży pożarnej.
Do akcji strażacy ściągnęli drabinę. Na wysięgniku chcieli zbliżyć się do zwierzaka, który siedział w koronie drzewa na wysokości trzeciego piętra.
- Było to o tyle niebezpieczne, że szop mógł ugryźć. W dole rozłożyliśmy koc, na który w końcu szop spadł - mówi jeden ze strażaków, który pracował na miejscu.
"Wystraszyła się i uciekła"
Nikomu na szczęście nic się nie stało. Zwierzak jest już pod opieką właściciela. Jak wyjaśnił pan Karol zwierze podczas akcji było bardzo wystraszone. A w jaki sposób znalazło się na drzewie?
- Spacerowałem z moją szopką Loris na smyczy, gdy nagle jakiś pies zaczął na nią szczekać. Zestresowała się, zerwała i uciekła - mówi Karol, mieszkaniec Wrocławia.
Teraz zwierzę jest już bezpieczne. Prosto z rąk strażaków trafiło do klatki. Udomowiony 3-letni szop pracz pochodzi z polskiej hodowli.
Autor: balu//ec / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | pp