Dwumiesięczny prosiak błąkał się po ruchliwej drodze ekspresowej niedaleko Oleśnicy (woj. dolnośląskie). Zwierzę złapali drogowcy i wezwali pomoc. Świnka dostała na imię Pepa i zamiast na rzeź trafiła na trawę, gdzie uwielbia się wylegiwać.
Piątego lipca transport świń na tucz jechał z podoleśnickiej Brzezinki do Kępna. Nie wiadomo jak, ale w trakcie drogi - na obwodnicy Oleśnicy - jednej ze świń udało się uwolnić. Dwumiesięczna świnka uciekła lub wypadła z transportu. I zaczęła błąkać się po ruchliwej drodze. Sytuacja była groźna nie tylko dla niej, ale też dla kierowców.
"Była w szoku, zmęczona i obolała"
- Na obwodnicy panowie z patrolu S8 zabezpieczyli prosiaczka i zadzwonili do nas. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Załadowaliśmy świnkę do samochodu i pojechaliśmy do weterynarza - relacjonuje Agnieszka Szachidewicz, wolontariuszka Przytul Pyska z Boguszyc koło Oleśnicy.
Na miejscu okazało się, że prosiakowi nic poważnego nie dolega. Choć Pepa, bo tak dano jej na imię, była poobcierana i posiniaczona. - Była też w szoku, zmęczona i obolała. Gdy przywieźliśmy ją do siebie położyła się i cały czas spała. Dopiero później odzyskała siły, ale i tak większość dni spędzała na wygrzewaniu się na słońcu - mówi Szachidewicz. I dodaje, że początkowo świnka nie wiedziała jak zabrać się na przykład za marchewki. - Po prostu wcześniej nie miała z nimi do czynienia - uważa wolontariuszka.
Nie chcieli, by została schabowym
W międzyczasie wolontariuszom udało się skontaktować z właścicielem świnki. Wolontariusze zdecydowali, że "Pepa nie będzie schabowym". Jednak jej los trzeba było jeszcze przedyskutować i z tym, który prosiaka wiózł na rzeź i z tym, który miał go przyjąć. - Musieliśmy odkupić Pepę. Po kilku rozmowach telefonicznych i kilku godzinach negocjacji ustaliliśmy cenę. Początkowo właściciel chciał za nią 600 złotych, w końcu stanęło na 50 - opowiada pani Agnieszka.
Choć prosiak pod opieką wolontariuszy czuł się doskonale to zapadła decyzja o tym, że należy znaleźć mu nowy dom. Pepa zamieszkała w gospodarstwie agroturystycznym w Ostrzeszowie. Gdy tam przygotowywano się na jej przyjęcie świnka, pod okiem wolontariuszy, korzystała z wolności, słońca i świeżego powietrza. - Mieszkała w kojcu bez podłoża, więc zryła ziemię i przygotowała nam miejsce pod kolejny kojec - śmieje się Szachidewicz. Teraz Pepa, która wybrała wolność, zamieszka z inną uciekinierką - świnką Wariatką.
Świnka przez kilka dni mieszkała w Boguszycach:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Przytul Pyska