Po fali kradzieży w Parowej (woj. dolnośląskie), mieszkańcy postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Zorganizowali straż sąsiedzką. W ciągu miesiąca liczba kradzieży w okolicy spadła do zera.
Mieszkańcy wsi Parowa powołali do życia straż sąsiedzką, bo mieli już dosyć kradzieży. W ciągu kilku tygodni doszło do ponad 40.
- Skradziony był między innymi sprzęt muzyczny wart 25 tys. zł, węgiel i przyczepy. Tylko w jedną noc okradziono 15 garaży, a z traktora ktoś spuścił paliwo. Po miesiącu działań straży wszystko się uspokoiło. Poradziliśmy sobie - cieszy się Krzysztof Zawadzki, członek straży sąsiedzkiej.
Od miesiąca bez kradzieży
Mieszkańcy zorganizowali się szybko i sprawnie. Każdy, kto zgłosił chęć udziału w straży sąsiedzkiej, miał swój dyżur. Zgodnie z ustalonym grafikiem, co noc patrolowano wieś.
- Mamy numer alarmowy, który zna każdy we wsi. Nawet osoby niebędące zrzeszone w naszej organizacji informują nas na bieżąco o niepokojących zjawiskach. Gdy tylko dostajemy zgłoszenie, wsiadamy w samochód i sprawdzamy - opisuje Zawadzki.
Sąsiedzka akcja przyniosła efekty. Udało się m.in. udaremnić próbę kradzieży drewna. - Od miesiąca nie doszło do żadnej kradzieży. Wieść o straży sąsiedzkiej najwyraźniej dotarła też do samych złodziei, bo po prostu się nas boją i już nie przychodzą - mówi mieszkaniec wsi Parowa.
Inni biorą przykład
Pomysł spodobał się także w innych miejscowościach. W sąsiednim Ruszowie mieszkańcy już zastanawiają się nad współpracą ze wsią Parowa.
- Chcemy połączyć siły. Nie spoczniemy na laurach - zapowiada Krzysztof Zawadzki. - Chcemy cały czas działać, nawet jak będzie spokój. Apelujemy do innych wiosek, żeby powstawały takie organizacje. Chętnie pomożemy, powiemy co i jak zrobić. Złodzieje muszą wiedzieć, że nie mają co liczyć na łupy w naszej okolicy - podsumowuje.
Autor: balu/b / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław