- Stała się trudna i zła rzecz - tak sprawę "taśm Protasiewicza" komentuje Piotr Borys, szef struktur PO w Lubinie. To właśnie do niego z nagraniami zgłosił się Edward Klimka, któremu Norbert Wojnarowski miał za głos na Protasiewicza proponować pracę. W środę w legnickiej prokuraturze Borys złożył zawiadomienie o możliwości kupowania głosów przez stronników Protasiewicza.
- Składam doniesienie, bo to mój obowiązek jako szefa lubińskiej PO i europarlamentarzysty - tłumaczy Borys, który w środę zjawił się w legnickiej prokuraturze z informacją o tym, że mogło dojść do kupowania głosów przez stronników Jacka Protasiewicza.
Jego zdaniem to, że Grzegorz Schetyna w pierwszym głosowaniu przegrał tylko jednym głosem, jest podejrzane. - Musiał funkcjonować system, którego celem było odsunięcie Grzegorza Schetyny od kierowania Dolnym Śląskiem - uważa Borys. - Stała się trudna i zła rzecz. Uważam, że takie sytuacje trzeba wypalać gorącym żelazem - kończy.
"Taśmy Protasiewicza"
Chodzi o tzw. "taśmy Protasiewicza", czyli nagranie które w poniedziałek obiegło media. W rozmowie między Edwardem Klimką, delegatem na zjazd dolnośląskiej PO z Lubina, a posłem Norbertem Wojnarowskim słychać, jak stronnik Protasiewicza obiecuje radnemu załatwienie stanowiska w KGHM. W zamian chce oddania głosu na Protasiewicza, który o funkcję szefa dolnośląskiego regionu Platformy rywalizował z Grzegorzem Schetyną.
Wybory wygrał Jacek Protasiewicz, co dla stronników Grzegorza Schetyny było sporym zaskoczeniem.
Mieli podejrzenia
Jak tłumaczy, przed wyborami działacze zastanawiali się, czy stronnicy Protasiewicza nie próbują przypadkiem w wpływać na delegatów, przekonując ich do głosowania na swojego kandydata nie argumentami, a korzystnymi propozycjami.
Borys spotkał się z działaczami PO z Lubina na tydzień przed wyborami. Razem mieli ustalić, że podczas głosowania poprą Schetynę.
- Wówczas zdecydowaliśmy także o tym, by informować się o próbach nacisku, wywierania wpływu i przekonywania delegatów - tak Borys tłumaczy, skąd w ogóle wzięło się nagranie i pomysł na rozmowy przy dyktafonie. - Po zjeździe przyszedł pan Edward Klimka i pokazał nagranie, które nami wstrząsnęło - dodaje.
Zniesmaczenie i zawiadomienie
Przyznał, że jest zniesmaczony całą sytuacją.
- Jeżeli ludzie potrafią tak działać w PO, to jaka jest przyszłość tej partii? Jeśli w stosunku do siebie jesteśmy nieszczerzy, to jak mamy przekonywać Polaków do naszego programu, do tego co robimy? - zastanawiał się.
Kupowane głosy?
W sobotę Jacek Protasiewicz wygrał z Grzegorzem Schetyną (dotychczasowym szefem dolnośląskich struktur PO) 11 głosami rywalizację o fotel szefa dolnośląskiej PO. Wybory rozstrzygnęło dopiero drugie głosowanie - w pierwszym ani Schetyna, ani Protasiewicz nie otrzymali wymaganej liczby głosów.
W zamieszczonym w internecie tekście "Dolnośląskie taśmy prawdy. Praca za głos na zjeździe" "Newsweek" podał, że dotarł do nagrania, na którym słychać, jak poseł Wojnarowski, stronnik Protasiewicza, obiecuje delegatowi Edwardowi Klimce załatwienie stanowiska w KGHM. W zamian chce jednak oddania głosu na Protasiewicza podczas wyborów szefa partii.
Autor: dr,bieru/roody / Źródło: TVN24 Wrocław, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24