Płynąca ulicami Stronia Śląskiego (woj. dolnośląskie) woda doprowadziła do zawalenia się jednego z budynków. - Potwierdzamy, że runął budynek, w którym działał posterunek policji. Na co dzień pracowało tam trzech funkcjonariuszy - przekazał tvn24.pl młodszy aspirant Tobiasz Fąfara z policji w Kłodzku. Sytuacja w mieście - jak podkreślają strażacy - jest bardzo trudna. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej poinformował, że tama w Stroniu Śląskim została przerwana i woda zmierza rzeką Biała Lądecka w dół zlewni Nysy Kłodzkiej.
W internecie pojawiły się nagrania, na których widać grupy osób filmujące ze wzniesienia wartką rzekę płynącą tam, gdzie jeszcze niedawno były ulice Stronia Śląskiego. Na nagraniu widać, jak jeden z pomywanych budynków zmienia się w stertę gruzów. - Po analizie materiałów, które trafiły do sieci, potwierdzamy, że doszczętnie zniszczony został gmach, w których znajdował się posterunek policji. Na co dzień pracowało tam dwóch dzielnicowych i kierownik posterunku. W momencie katastrofy nie było ich w budynku - zaznaczył mł. asp. Fąfara.
Dodał, że zdarzenie, do którego doszło w niedzielę, może opisywać tylko na podstawie materiałów zamieszczanych przez mieszkańców w sieci. - Miasto jest w tym momencie odcięte, nie można do niego dojechać - powiedział policjant.
Ekstremalnie trudna sytuacja
W niedzielę po południu pojawiły się informacje o tym, że w w Stroniu Śląskim pękła tama na suchym - z założenia - zbiorniku przeciwpowodziowym na rzece Morawka.
"Tama w Stroniu Śląskim została przerwana i woda zmierza rzeką Biała Lądecka w dół zlewni Nysy Kłodzkiej" - poinformował w mediach społecznościowych IMGW.
Rzecznik IMGW zaznaczył także, że "to jest ogromna siła, która niszczy budynki". "Te budynki nawet się nie przesuwają. Na nagraniach widać, że jeden z budynków Stroniu Śląskim jest po prostu burzony przez wodę, ta woda go zmiata i go nie ma" - powiedział.
- Na tym etapie nie mogę potwierdzić informacji o pęknięciu tamy. To nie oznacza, że nie jest ona prawdziwa, ale w związku z bardzo dynamiczną sytuacją na potwierdzenie musimy jeszcze poczekać - przekazał nam starszy strażak Dominik Szymański, który został oddelegowany do straży pożarnej w Kłodzku w związku z powodzią.
- Na teraz mogę powiedzieć, że najtrudniejsza sytuacja jest w Stroniu Śląskim, Lądku Zdroju oraz gminie miejskiej i wiejskiej Kłodzko - przekazał strażak.
Zaznaczał, że w newralgicznych miejscach trwają prace związane z układaniem worków z pisakiem. Prowadzone są też ewakuacje. - Nie mamy możliwości tworzenia statystyk, ile osób zdecydowało się wyjechać na własną rękę. Obecnie sytuacja jest taka, że reagujemy na pojedyncze zgłoszenia - przekazał strażak.
Zaapelował do mieszkańców zagrożonych terenów o szukanie schronienia. - Apeluję o wychodzenie na wyższy teren, na dachy i dawanie sygnałów przelatującym śmigłowcom za pomocą białych flag - mówi strażak.
Kolejne śmigłowce skierowane do akcji ewakuacyjnej
Resort obrony przekazał, że do Stronia Śląskiego wysłano śmigłowiec Mi-17, który pomoże w ewakuacji. "W Stroniu Śląskim doszło do zerwania mostu, przez miasto przechodzi duża fala wody. Żołnierze wspierający miejscową ludność mają odciętą lądową drogę powrotną. Wielu mieszkańców wymaga ewakuacji z dachów swoich domów" - napisało na platformie X Wojsko Obrony Terytorialnej. "Na miejsce wysłano śmigłowiec Mi-17, który pomoże w ewakuacji" - podano.
Niedługo potem pojawił się kolejny wpis, z którego wynika, że oprócz Mi-17, w akcji ratunkowej mają być wykorzystane cztery inne śmigłowce - dwa helikoptery W-3 Sokół oraz dwie maszyny Black Hawk.
Do Stronia Śląskiego i Lądka Zdroju właściwie nie można dojechać; dostać się tam mogą jedynie służby ratunkowe. W obu miastach przeprowadzono ewakuację ludności; rzeki wystąpiły tam z koryt, a woda zalała zabudowania. Stronie Śląskie i Lądek Zdrój to miejscowości, przez które przepływa rzeka Biała Lądecka, a przez Stronie dodatkowo Morawka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Kuliński - Wielkopolski Łowca Burz/Kłodzko 998 Alarmowo