Prokuratorzy z Opola umorzyli śledztwo w sprawie nagrań z paralizatora użytego wobec Igora Stachowiaka. Ich zdaniem przy zgrywaniu materiałów z tasera nie doszło do popełnienia przestępstwa.
- Śledztwo dotyczyło prawidłowości postępowania funkcjonariuszy komendy miejskiej policji we Wrocławiu z zapisem audiowizualnym z tasera użytego wobec Igora Stachowiaka - mówi Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu. I dodaje, że postępowanie zostało wszczęte na skutek zawiadomienia od komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. - Ten nie miał bowiem wątpliwości, ile i dla kogo wykonano kopii, ale miał wątpliwości, czy osoba wykonująca kopie, a także jego przełożeni działali zgodnie z przepisami prawa - wyjaśnia prokurator.
Prokuratura: nie doszło do przekroczenia uprawnień
Efekt analizy sprawy? - Śledztwo zostało umorzone z powodu braku znamion czynu zabronionego - informuje Bar.
W trakcie postępowania sprawdzano, czy policjant - który kopiował nagrania z paralizatora i udostępniał je innym - przekroczył swoje uprawnienia. Zdaniem prokuratorów nie.
- Mimo, że w komendzie miejskiej policji we Wrocławiu formalnie nie ustanowiono stanowiska administratora systemu audiowizualnego paralizatorów to wyznaczono osobę, która zajmowała się zgrywaniem materiałów i stosowną dokumentacją w związku z przetwarzaniem danych - wyjaśnia Bar.
Formalnie stanowiska nie było
Co oznacza brak formalnego ustanowienia stanowiska? W trakcie śledztwa okazało się, że decyzja o utworzeniu funkcji administratora nie została wydana na piśmie. - Komendant miejski policji skierował ustne polecenie do naczelnika wydziału prewencji, aby ten wyznaczył policjanta, który będzie zajmował się zgrywaniem materiałów z paralizatorów - relacjonuje prokurator.
Taką osobę wyznaczono już w 2015 roku. Funkcjonariusz dostał komputer ze specjalnym oprogramowaniem. - Komputer służył tylko do tego celu. Był zabezpieczony w zamkniętej szafie. Policjant został przeszkolony. A zatem de facto stanowisko administratora systemu audiowizualnego paralizatorów było, ale nie formalnie - podkreśla Bar.
Kopie nagrania
Prokuratorzy w trakcie śledztwa ustalili, że policjant wykonał w sumie pięć kopii nagrania pokazującego sposób użycia paralizatora wobec Igora Stachowiaka. Jak wylicza Bar dwie z kopii zostały przekazane policjantom z Biura Spraw Wewnętrznych. Funkcjonariusze jedną kopię przekazali prokuratorowi, a drugą zachowali na własne potrzeby. Później wykonano kolejną kopię. Tym razem dla Biura Kontroli Komendy Głównej Policji. Dwie kolejne kopie powstały na potrzeby prowadzonego w policji postępowania dyscyplinarnego, gdzie policjant-administrator występował jako świadek oraz dla Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
- Funkcjonariusz miał prawo to robić, bo miał takie polecenie od swoich przełożonych. Natomiast organy, które o wykonanie kopii się zwracały działały w ramach swoich uprawnień i realizowały obowiązki wynikające z przepisów - kwituje Bar.
Policjanci przed sądem
Igor Stachowiak został zatrzymany 15 maja 2016 roku na wrocławskim Rynku. Kilka godzin później zmarł.
Do nagrań pokazujących jak wyglądała policyjna interwencja dotarł Wojciech Bojanowski, reporter "Superwizjera" TVN. Na nagraniach z kamery umieszczonej w paralizatorze widać leżącego na podłodze policyjnej toalety 25-letniego Stachowiaka. Jest skuty kajdankami i kilkukrotnie rażony prądem.
Śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny prowadziła Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Po jego zakończeniu oskarżono czterech - byłych już - policjantów. Zdaniem śledczych mężczyźni przekroczyli uprawnienia i znęcali się nad pozbawionym wolności zatrzymanym. Za to byłym mundurowym grozi do 12 lat pozbawienia wolności.
Śledztwo w sprawie nagrań z paralizatora prowadziła Prokuratura Okręgowa w Opolu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN