Po tym, jak w czwartek w zderzeniu dwóch busów na A4 zginęło 7 osób, prokuratura w Opolu prowadzi śledztwo, które ma ustalić winnych katastrofy lądowej. Przesłuchano już trzech lekko rannych pasażerów. Policja prosi o kontakt kierowców, którzy zarejestrował tragiczne zdarzenie.
- Prowadzimy śledztwo, które ma ustalić, kto jest winny spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Dziś przeprowadzimy pierwszą spośród siedmiu sekcji zwłok - mówi w rozmowie z TVN24 Lidia Sieradzka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Pierwsze przesłuchania
Prokurator przesłuchał już trzech lżej rannych pasażerów ukraińskiego busa. Samochodem jechało 12 obywateli Ukrainy, wracali z pracy z Czech do domów.
Na razie nie ujawnia, co zeznali.
Nie informuje również, czy wypadek przeżył kierowca busa na zagranicznych rejestracjach.
Biuro prasowe opolskiej Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu podało, że w piątek śledczy wraz z rodzinami, w obecności Konsula Generalnego Ukrainy, zajmowali się identyfikacją ofiar wypadku.
Policja prosi o nagrania
Tymczasem opolska policja prosi o kontakt osoby, które podróżowały około godz. 10:00 krapkowickim odcinkiem autostrady A4 i mogły zarejestrować przebieg jazdy.
Policjanci proszą o udostępnienie zapisu rejestratorów na potrzebyśledztwa .
- Zapis z kamer pozwoli na ustalenie tego, co działo się bezpośrednio przed wypadkiem – wyjaśnił asp. Jarosław Waligóra z Komendy Powiatowej Policji w Krapkowicach.
Zapis z kamer można przesyłać e-mailem na adres rzecznik@krapkowice.policja.gov.pl, bądź przesyłać na nośnikach CD, DVD na adres Komendy Powiatowej Policji w Krapkowicach.
Przyczyną pęknięta opona?
Nie została ujawniona chociażby wstępna hipoteza związana z wypadkiem. Nieoficjalnie wiadomo, że prawdopodobne przyczyny są dwie.
- Usłyszałem huk, później chyba pękła nam opona. Zaraz po tym był wypadek - mówił wczoraj w rozmowie z TVN24 Wasyl Abriamiuk, który jechał ukraińskim busem.
Poszkodowany jest przekonany, że kierowca nie zasnął za kierownicą. Jednak również to sprawdzają śledczy.
Tak o śledztwie mówiła wczoraj rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Opolu:
Źle oznakowane roboty?
Możliwie również, że to roboty drogowe były nieodpowiednio oznakowane. Na Kontakt24 napisał internauta podający się za pracownika firmy, która pracowała na A4. Według niego, strzałka ostrzegawcza na samochodzie stojącym na drodze mogła działać nieprawidłowo.
"Nie raz zgłaszałem przełożonym wadliwość ich działania, z dużej odległości i pod kątem nie widać, że cokolwiek mruga. Nie raz i nie dwa kierowcy ledwo chowali się przed inne auta, bo nagle stawał im na drodze pojazd zabezpieczający. Wcale się nie zdziwię jak i tym razem tak było" - napisał w mailu.
Doniesień, jakoby strzałka była wadliwa, prokurator nie miał. Jednak Lidia Sieradzka przekonywała w czwartek, że i pod tym kątem będzie prowadzone śledztwo.
- Na chociażby wstępne wnioski trzeba będzie jednak poczekać jeszcze kilka dni - poinformowała.
Dwie osoby w śpiączce
Jedna z osób poszkodowanych w czwartkowym wypadku busów na opolskim odcinku autostrady A4 już opuściła szpital.
Dwie spośród sześciu rannych nadal są w stanie ciężkim.
- To kobiety, mają liczne obrażenia, jedna z nich wczoraj miała przeprowadzony zabieg medyczny. Nadal utrzymujemy je w stanie śpiączki farmakologicznej. Ich obrażenia są tak liczne, że na razie nie jesteśmy w stanie ustalić ich tożsamości. Ich życiu nie zagraża jednak bezpośrednie niebezpieczeństwo - mówi w rozmowie z TVN24 lekarz Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu Maciej Gawor.
Jeden z rannych przebywa w szpitalu w Kędzierzynie Koźlu. To Ukrainiec Wasyl Abriamiuk. Mężczyzna ma powierzchowne rany i, jak mówią lekarze, za kilka dni powinien opuścić szpital.
Szóstą osobę ranną w tym zderzeniu już w czwartek wypisano z placówki medycznej.
Jedne z pasażerów o momencie wypadku:
Do wypadku doszło na wysokości Krapkowic:
Autor: mir/ec/mz / Źródło: TVN24 Wrocław, PAP