– Jeśli mu się uda, będzie to wielki sukces człowieka i techniki – mówi gen. Mirosław Hermaszewski, który niedzielny skok Felixa Baumgartnera z 36 kilometrów nad ziemią, obejrzy z Wrocławia.
- Leci tym balonem po to, żeby po paru godzinach wznoszenia się wyjść, stanąć na progu, gdzie pod nim jest absolutna nicość. Jest sam jeden. On i - gdzieś tam pod nim - wielka nasza Ziemia - tak skok Baumgarnera widzi oczami wyobraźni gen. Mirosław Hermaszewski.
Od zeszłego tygodnia generał brygady Wojska Polskiego i wielki polski astronauta podgląda i komentuje poczynania Felixa Baumgartnera, austriackiego skoczka spadochronowego.
Wyjątkowy skok
- Nie jestem fanem skoków ze spadochronem, ale ten to zupełnie coś innego. Nie zapominajmy, że to bardzo niebezpieczne – przestrzega polski astronauta. – Nie wiemy, jak misja się skończy. Przy tak ogromnej prędkości, jeśli Felix niechcący wpadnie w ruch wirowy, może skończyć się tragicznie – przyznaje Hermaszewski.
Bamugartner podczas skoku ma przekroczyć prędkość dźwięku. Przez ponad pięć minut będzie swobodnie spadał. - On będzie to czuł swoimi palcami, ciałem. To nie jest proste i nie wiemy, co się może stać, jeżeli rzeczywiście osiągnie tę prędkość - mówi generał.
Motywacja przepisem na 4 rekordy
Według Hermaszewskiego, przepisem na sukces Baumgartnera jest motywacja.
- Gdyby nie ona, Felix w ogóle nie byłby w stanie wejść do kapsuły i wyskoczyć z takiej wysokości. Austriacki skoczek jest bardzo zdeterminowany i wie, czego chce dokonać - dodaje Hermaszewski.
– Czekam jednak z wielką niecierpliwością i ściskam kciuki, żeby w końcu skoczył w przestworza i dokonał tego, o czym marzy – ma nadzieję.
Jeśli Felix skoczy dziś z wysokości 36 kilometrów, ma szansę pobić 4 światowe rekordy: najwyższy załogowy lot balonem, skok spadochronowy z największej wysokości, rekordowo długi swobodny spadek i największą odnotowaną prędkość podczas swobodnego spadania.
Autor: mo, ansa//mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN