W Ścinawie na Dolnym Śląsku spłonęła opuszczona hala magazynowa o powierzchni około 1000 metrów kwadratowych, w której składowane były głównie śmieci i stare kartony. Ogień przeniósł się na stojący obok budynek, z którego wydobywają się gęste kłęby czarnego dymu.
Zgłoszenie o pożarze wpłynęło do stanowiska kierowania przed godziną 9.30. Pożar wybuchł w dawnych zakładach produkcyjnych chemii gospodarczej Pollena przy ulicy Witosa w Ścinawie.
Hala w całości objęta ogniem
- Płonie hala o powierzchni około 1000 metrów kwadratowych, konstrukcji stalowej. Budynek w całości objęty jest ogniem. W środku znajdują się głównie śmieci i stare kartony. Brak informacji o osobach poszkodowanych - przekazywał przed południem dyżurny dolnośląskiej straży pożarnej.
Na miejsce skierowane zostały siły z powiatu lubińskiego, ale też z kilku ościennych, łącznie ponad 20 zastępów. Strażacy walczyli z ogniem, ale w ciągu kilku godzin hala doszczętnie spłonęła.
Gęsty, czarny dym
Pożar po kilku godzinach nadal nie był opanowany. - Ogień przynajmniej częściowo przedostał się do kolejnej hali. Widać, że wydobywa się z niej bardzo gęsty, czarny dym. Strażacy robią wszystko, aby pożar nie rozprzestrzenił się na sąsiednie budynki, ale tego magazynu z uratować się nie udało - relacjonował reporter TVN24 Bartłomiej Ślak.
Początkowo informowano, że w magazynie składowane były rozpuszczalniki, potem jednak dowódca akcji, zastępca komendanta powiatowego PSP w Lubinie Cezary Olbryś przekazał, że były to worki z sodą.
- W tej chwili na miejscu działają właściwie wszystkie środki, jakie posiadamy na terenie powiatu lubińskiego. Są siły zadysponowane z komendy wojewódzkiej, jest grupa operacyjna komendanta, mamy cysternę, jedzie jeszcze samochód wężowy. Wszystko, co było w tym budynku tysiącmetrowym, się spaliło. Teraz pali się w drugim, o powierzchni 1400 metrów kwadratowych. Nasze działania polegają na tym, żeby ten pożar nie rozprzestrzeniał się na kolejne budynki - powiedział Olbryś.
Akcję utrudnia wiatr
Strażacy nie są w stanie oszacować, jak długo będą jeszcze zmagać się z pożarem. W akcji gaśniczej dodatkowym utrudnieniem jest silny wiatr. - To właśnie głównie przez te podmuchy kartony przenosiły się z jednego budynku na drugi, ciężko było to opanować. Jest bardzo mało miejsca, aby manewrować samochodami pożarniczymi. Jest utrudniony dostęp. To wszystko powoduje, że jest to dosyć skomplikowana akcja - dodaje dowódca akcji.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław