Wojewódzki sąd administracyjny we Wrocławiu uchylił decyzję legnickiego Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które odebrało prawo jazdy kobiecie oszukanej przez właściciela szkoły nauki jazdy. Problem kursantki i kilkuset innych kierowców pojawił się po tym jak na jaw wyszło, że robili uprawnienia u instruktora fałszującego dokumenty. – Jest dla nas nadzieja. To olbrzymia radość – mówi kobieta.
– Wojewódzki sąd administracyjny, który zajmował się naszą skargą, zwrócił uwagę przede wszystkim na uchybienia proceduralne i nieprzeprowadzenie przez organ I instancji kompletnego postępowania dowodowego – wyjaśnia Liliana Łukasiewicz z legnickiej prokuratury.
Dlaczego śledczy stanęli w obronie jednej z kursantek? Bo ich zdaniem przy podejmowaniu decyzji o odbiorze praw jazdy nie uznano interesu obywatela i błędnie oceniono, że kursanci mają ponosić konsekwencje za skutki błędów przy weryfikacji zaświadczeń. – To osoby nie mające możliwości sprawdzenia prawidłowości funkcjonowania ośrodków szkolenia i egzaminowania – dodaje Łukasiewicz.
Radość i nadzieja
Mimo, że to nie koniec sprawy, bo Samorządowe Kolegium Odwoławcze musi ją ponownie rozpatrzeć, to z takiego obrotu sprawy cieszy się Marta Karwacka, kursantka w której imieniu walczyła legnicka prokuratura. – Nareszcie puściły nerwy, bo do tej pory żyłam w wielkim stresie. Ta cała sytuacja nie wynikła z naszej winy. Egzamin zdawaliśmy państwowy, a nie przed instruktorem, wszyscy widzieli te zaświadczenia, a nikt nic nie mówił. Dlaczego my mieliśmy sprawdzać szkoły i instruktorów? Przecież nie byliśmy za to odpowiedzialni – mówi Karwacka. I dodaje, że decyzja sądu daje wszystkim kursantom nadzieję.
Fałszował dokumenty
W listopadzie ubiegłego na ok. 500 kierowców z Legnicy i powiatu świdnickiego padł blady strach, bo okazało się, że mogą stracić swoje prawa jazdy. Urzędnicy tłumaczyli, że dokumenty muszą odebrać, bo właściciel szkoły jazdy pięć lata wcześniej sfałszował im dokumenty.
Wszystko dlatego, że właśnie wtedy został zatrzymany przez policję, gdy po alkoholu prowadził samochód nauki jazdy. Mężczyzna usłyszał wyrok trzech lat więzienia w zawieszeniu na 7 lat i zakaz prowadzenia działalności. Nie był to pierwszy wyrok instruktora, bo już w 2006 roku stracił możliwość prowadzenia pojazdów. Dopiero po drugim wyroku przestał szkolić kursantów. Okazało się jednak, że nauka bez odpowiednich dokumentów nie była jedynym przewinieniem Marka K. Mężczyzna w swojej szkole zatrudnił również kolegę, który nie miał wymaganych uprawnień. Sprawa trafiła do sądu, a ten zdecydował o przepadku dokumentów kursantów na rzecz Skarbu Państwa.
SKO rozumiało, ale nie miało wyjścia?
Decyzję urzędników w grudniu ubiegłego roku zatwierdziło legnickie Samorządowe Kolegium Odwoławcze. - Rozumiemy, że kursanci nieświadomie wprowadzili WORD w błąd. Jednak przepisy ruchu drogowego mówią wyraźnie, że aby przystąpić do egzaminu należy udowodnić ukończenie kursu. W tym wypadku zaświadczenie było fałszywe, a więc i egzamin legalny być nie może – wyjaśniał w styczniu Sławomir Drąg z SKO.
Odmienną decyzję niż legnickie SKO podjęła ta sama instytucja z Wałbrzycha. Tam zdecydowano o uchyleniu postanowienia świdnickiego starostwa, które stwierdziło, że dokumenty należy odebrać. - To się jednak cały czas nie wyjaśniło, sprawa jest ciągle w toku, a starostwo przedłuża termin rozstrzygnięcia - relacjonuje Artur Smyka, jeden z poszkodowanych kierowców.
Wciąż walczą o swoje
Kierowcy broni nie składają i wciąż walczą o zachowanie swoich uprawnień. W styczniu bieżącego roku poszkodowani kursanci donieśli śledczym na prezydenta Legnicy. Tłumaczyli, że ten nie dopełnił swoich obowiązków i działał na ich szkodę. Miesiąc później wysłali oficjalne pismo do premiera Donalda Tuska, prezydenta Bronisława Komorowskiego i Rzecznika Praw Obywatelskich.
Problematyczna szkoła jazdy działała na terenie Legnicy:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24