Troje przyjaciół, trzy plecaki i podróż autostopem przez Indie. Pozornie wyprawa jakich wiele, ale tym razem jednym z podróżników był chłopak jeżdżący na wózku inwalidzkim. - Nic nas nie ogranicza - mówi Krzysztof, który uważa że bariery są tylko i wyłącznie w naszych głowach.
Nie mieli planu, specjalnie się nie przygotowywali i nie opracowywali trasy. Po prostu ruszyli przed siebie. - Stwierdziliśmy, że to będzie typowy wyjazd trampingowy, czyli taki który nie pokazuje, że są ograniczenia. Nie rezerwowaliśmy hoteli i pociągów. Zupełnie nic. Nie mieliśmy żadnego planu i udało nam się - cieszy się Agnieszka Świąć, która ruszyła w podróż ze swoimi przyjaciółmi.
Jedno miejsce na całą trójkę
Trudy podróży bez słowa skargi znosił Krzysztof, który od dziecka choruje na porażenie mózgowe i jeździ na wózku inwalidzkim. - Jedną trasę pokonywałem na przyczepie samochodu, kilkadziesiąt kilometrów, ale to nie było problemem. Jeśli tylko się chce to naprawdę można podróżować stopem w różnych formach - zapewnia chłopak.
Podróżnicy przyznają, że spotykali się z przyjaznym nastawieniem mieszkańców Indii. Na "stopa" nie czekali nigdy dłużej niż kilkanaście minut. Hindusów nie dziwił widok wózka, a chęć podwiezienia nie jeden raz była większa niż możliwości pojazdu. - Często okazywało się, że na naszą trójkę jest tylko jedno miejsce. Siadałam z Krzyśkiem na jednym miejscu blisko siebie, a Mateusz kładł się na bagażach. Jedną ręką trzymał wózek, a drugą bagaże. Wszystko się da. Nie było zdziwienia - twierdzi Świąć.
Krzysiek od czasu powrotu z Indii odbył dwie kolejne podróże autostopem. Tym razem jeździł po Europie. Zapowiada, że to nie koniec, bo przygodę ma we krwi.
Autor: Katarzyna Sosulska, tam / Źródło: Fakty Online
Źródło zdjęcia głównego: arch. prywatne | Mateusz Andrusiak