Wrocławski sąd umorzył proces cywilny, w którym chora na stwardnienie rozsiane domagała się od szpitala terapii lekiem Gilenya. Sąd w uzasadnieniu przyznał, że pozew przyczynił się do refundacji tego leku w Polsce. Jednak chora wciąż nie jest nim leczona.
- W wymiarze społecznym to jest wygrana. Daje szansę wielu chorym na stwardnienie rozsiane. Dla mnie osobiście to jest jednak przegrana, bo znowu nie chodzę, gdy przestałam przyjmować ten lek. Mam opinie wybitnych specjalistów, że ten lek mi pomaga. Dlatego mam poczucie, że państwo polskie mnie zignorowało - powiedziała PAP Dorota Zielińska, która choruje na stwardnienie rozsiane. Pozew przeciwko 4. Wojskowemu Szpitalowi Klinicznemu we Wrocławiu wpłynął do sądu w kwietniu 2012 r., gdy lek Gilenya był w Polsce zarejestrowany, ale nie był refundowany. Chora na SM Dorota Zielińska była wówczas pacjentką tej placówki i domagała się zastosowania tego preparatu.
Lek pomagał, ale go nie dostała
Zielińska od 2003 r. była leczona m.in. interferonem, który znajdował się na liście terapii refundowanych przez NFZ. Później lek przestał jej pomagać, a postępująca choroba sprawiła, że kobieta mogła się poruszać już tylko na wózku. Wtedy, dzięki wsparciu prywatnych osób, rozpoczęła przyjmowanie leku Gilenya (miesięczny koszt terapii to 8 tys. zł). Półroczne przyjmowanie leku pozwoliło jej poruszać się o własnych siłach. Gdy skończył się zapas leku, przestała chodzić. Wtedy wystąpiła do sądu o terapię lekiem Gilenya. Sprawa stała się głośna w marcu 2012 r., gdy wrocławski sąd okręgowy w ramach tzw. zabezpieczenia powództwa wydał postanowienie, w którym nakazał szpitalowi wojskowemu rozpoczęcie leczenia Zielińskiej lekiem Gilenya na czas trwania postępowania sądowego oraz wystąpienie do NFZ o refundację leku. Szpital złożył zażalenie na to postanowienie i pod koniec kwietnia 2012 r. wrocławski sąd apelacyjny je uchylił. Decyzja sądu II instancji była prawomocna. Leczenie zostało przerwane. Obecnie chora wciąż czeka na zakwalifikowanie do programu lekowego preparatem Gilenya.
"Większy sukces niż się spodziewaliśmy"
Komentując piątkową decyzję, pełnomocnik chorej, mecenas Bartłomiej Kuchta, powiedział, że sąd w uzasadnieniu umorzenia stwierdził, że w efekcie procesu doszło do zmiany polityki lekowej w Polsce.
Dodał, że w wyniku działań Zielińskiej oraz nagłośnienia tej sprawy w mediach, lek Gilenya już w trakcie procesu sądowego został ujęty na liście leków refundowanych ze środków publicznych w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Chodzi o obwieszczenie Ministra Zdrowia z 21 grudnia 2012 r. w sprawie wykazu leków refundowanych, które uwzględniło ten preparat. Sąd argumentował również, że dolnośląski oddział NFZ podpisał w maju 2013 r. kontrakty na leczenie preparatem Gilenya. - W przypadku umorzenia sąd nie musiał tak obszernie odnosić się do sprawy, a jednak to uczynił, co ma duże znaczenie. To jest nawet większy sukces, niż się spodziewaliśmy. Osiągnęliśmy to, co chcieliśmy - powiedział Kuchta.
W 2012 roku sąd wydał postanowienie nakazujące szpitalowi zakup leku:
Decyzję podjął sąd we Wrocławiu:
Autor: tam/ansa / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TTV Blisko ludzi