Do szpitala w Bolesławcu ktoś podrzucił 69-letniego, nieprzytomnego mężczyznę. Wszystko wskazuje na to, że to szpital z USA, który nie chciał go leczyć z powodu braku ubezpieczenia. Ustalił jego ostatni adres, wynajął samolot, karetkę i... pozbył się problemu.
Kiedy Polak zachorował, szpital z USA ustalił, że mężczyzna ostatni raz mieszkał we wsi pod Bolesławcem. Przedstawiciele placówki w Nowym Brunszwiku, w stanie New Jersey kontaktowali się w tej sprawie ze szpitalem w Polsce. Mieli pytać czy przyjmie pacjenta.
Jednak zanim dyrektor polskiej lecznicy zdążył sprawdzić, czy 69-latek (a nie, jak podawaliśmy wcześniej, 79-latek) jest zameldowany na terenie powiatu i czy posiada polskie ubezpieczenie, przed szpitalem pojawiła się wynajęta karetka z pacjentem w środku.
Jedyne dokumenty, jakie trafiły z USA do Polski, to historia choroby mężczyzny i recepty przysłane z amerykańskiego szpitala.
NFZ nie zapłaci?
Pojawił się problem, bo 69-latek jest w ciężkim stanie, a lekarze nie mogą się z nim porozumieć. W dodatku okazało się, że mężczyzna nie jest ubezpieczony w Polsce, więc za jego leczenie NFZ nie zapłaci.
- Nie mamy procedury rozliczeniowej – powiedział na antenie TVN24 Nikołaj Lambrinow, wicedyrektor szpitala powiatowego w Bolesławcu. – Jego status jest w Polsce taki sam, jak w Stanach Zjednoczonych. Jest obywatelem polskim bez adresu, bez zaświadczeń, emerytury i ubezpieczenia – wyjaśnił.
Wyliczył też, że leczenie 69-latka kosztuje każdego dnia co najmniej kilkaset złotych, choć w zsadzie stan mężczyzny jest dobry i tak naprawdę bardziej od hospitalizacji wymaga on po prostu opieki.
Oszczędzanie na pacjencie
Polskie konsulaty w USA mają więcej podobnych przypadków, ale żaden nie zakończył się jeszcze odesłaniem pacjenta do kraju.
- Leczenie w Stanach jest kosztowne. Dlatego szpitale chcą, by ktoś pokrywał koszty. Jeśli pacjenci nie posiadają ubezpieczenia, szpitale zgłaszają się z prośbą o pomoc do nas – wyjaśniła Ewa Junczyk- Ziomecka, konsul generalny RP w Nowym Jorku. – My szukamy w Polsce korzeni takich ludzi. Próbujemy się skontaktować z rodziną, aby przenieść ich do szpitali w kraju – dodaje.
Daleko od rodziny
Jak przyznaje konsul, najczęściej rodziny z Polski nie chcą mieć nic wspólnego z osobami, które przebywają w szpitalach w USA. Bliscy nie życzą sobie także, by przekazywać komukolwiek adresy czy numery telefonów.
Taki scenariusz miał miejsce w przypadku 69-latka, który trafił do Bolesławca.
- Rok temu ten człowiek wyrabiał u nas paszport tymczasowy. Wtedy dotarliśmy do informacji, że jego ostatnim adresem w Polsce był Bolesławiec – mówi Junczyk-Ziomecka. – Urząd miejski w Bolesławcu znalazł wtedy dwie córki mężczyzny. Jednak nie chciały mieć z nim nic wspólnego – dodaje.
Mężczyzna mieszkał w USA od 27 lat. Był bezdomny.
Wysłany za plecami
Tłumaczy, że w Stanach przypadków poszukiwania rodzin nieubezpieczonych pacjentów jest dużo. – Ale w naszym okręgu konsularnym to pierwszy przypadek, gdy szpital odesłał chorego do Polski – zastrzega Junczyk-Ziomecka i dodała, że przedawiciele RP starali się, by dla chorego ustalić kuratora, który mógłby podejmować za niego decyzje.
- Szpital ze stanu New Jersey nie chciał tego zrobić. Za naszymi plecami przetransportowali nieprzytomnego do Polski – mówi konsul. – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, by decyzję o transporcie nieprzytomnej osoby podejmować bez porozumień. Przecież między placówkami musi być umowa, muszą być dokumenty. Nie można postawić pacjenta pod drzwiami i odjechać – mówi.
Autor: ansa, dr/roody / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24