W niedzielę około 200 osób stoczyło we Wrocławiu bitwę na śnieżki. - Jest gorąco, bo twardo walczymy! - śmiali się uczestnicy.
Wielka Bitwa Śnieżna rozpoczęła się punktualnie w niedzielne południe. Naprzeciwko siebie stanęły dwie drużyny - Politechnika Wrocławska i Reszta świata, czyli każdy, kto miał ochotę porzucać się śniegiem.
- Myślę, że na tegorocznej bitwie jest około dwustu osób - liczył na gorąco jeden z organizatorów, Michał Matuszelański. - Więcej osób liczy oczywiście reprezentacja Politechniki - dodał.
Politechnika wygrała
- Zasada jest prosta - bawimy się dobrze, ale szanujemy się wzajemnie i uważamy na swoje zdrowie - tłumaczył Piotr Jeziorski, organizator.
Niektórzy oberwali, na szczęście niegroźnie.
- Nie widziałem, kto wygrywa, bo dostałem w oczy - śmieje się Jarek, reprezentant Reszty świata. - Nas jest mniej niż Politechniki, ale nadrabiamy kondycją i zapałem - dodaje.
To jednak nie wystarczyło, żeby wygrać z grupą studentów Politechniki, którzy pokazali, kto rządzi w pojedynku na śnieżki.
Zdobyli flagę, przegrali grand final
Bitwa miała trzy rundy.
- Trzeba było zdobyć flagę przeciwnika, zdominować jego pole walki i zmierzyć się w najważniejszym grand finale - wyjaśnia Michał Matuszelański, organizator. - Reszta świata zdobyła flagę i pole walki, ale polegli w ostatecznej rundzie - dodaje.
Reprezentanci obu drużyn zmęczeni i mokrzy od śniegu zapowiadali, że z pewnością pojawią się na bitwie w przyszłym roku.
- Kto wie, jeśli Reszta świata będzie trenować, to może nas pokonają? - śmiał się Matuszelański.
Autor: mo/mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław