Pędził pod prąd na autostradzie, a kierowcy uciekali przed nim, gwałtownie skręcając na prawy pas. "Minęliśmy się o włos. Ja i auta przede mną jechały z prędkością około 130 km/h "- opisuje całe zdarzenie jeden z kierowców. Pirata drogowego uchwyciła kamera samochodowa internauty ~sm, który udostępnił nagranie w sieci.
"Szalony rajd pod prąd na autostradzie A4" zarejestrował jeden z kierowców, który jechał na odcinku między Kątami Wrocławskimi, a Wrocławiem. Według autora nagrania zdarzenie miało miejsce w niedzielę 10 maja.
Na filmie widać jak kierowca czerwonej skody jedzie w przeciwnym kierunku niż pozostałe auta. Kierowcy gwałtownie zjeżdżają na prawy pas, by nie zderzyć się z jadącym pod prąd autem.
Według relacji autora nagrania, pędząca "pani w czerwonej skodzie" mogła poruszać się z prędkością nawet 100 km/h.
- Ja i auta przede mną jechaliśmy ok. 130km/h, więc o mały włos a byłby jakiś trup. Na filmie nie widać realnej odległości ponieważ kamera ma duży kąt obrazu i wszystko wydaje się dalej. W rzeczywistości minęliśmy się o włos - twierdzi internauta.
Policja szuka kierowcy
Policjanci w niedzielę dostali informacje o kierowcy poruszającym się pod prąd na autostradzie. Patrol, który został wysłany w ten rejon nie potwierdził jednak tego zdarzenia.
- Trwają czynności, które mają na celu ustalenie kierowcy czerwonej skody. Analizujemy nagranie - mówi st. asp. Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji.
Jazda pod prąd w ocenie policji to ewidentne zagrożenie w ruchu drogowym, za co może grozić mandat w wysokości do 500 zł oraz 6 punktów karnych. Dodatkowo w takich przypadkach policja może odebrać prawo jazdy, jednak taką decyzję rozpatrywać może sąd w zależności od okoliczności, w jakich kierowca wjechał na drogę.
Autor: balu / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: YouTube/sm