"Szczeniaki żywcem zjadane przez kleszcze". Mieszkały z matkami w stercie śmieci

Szczeniaki w wychowane były na posesji pełnej gratów
Matki chowały szczeniaki na posesji pełnej śmieci
Źródło: Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Ząbkowicach Śląskich

Trzy suki rodziły w śmieciach, między deskami. Kilkanaście szczeniąt było "żywcem zjadanych przez kleszcze". Wszystkie psy zostawione same sobie. Z pomocą przyszli ludzie.

Członkowie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami pojawili się w Piławie Górnej po otrzymaniu informacji o fatalnych warunkach, w jakich żyje kilkanaście psów. Dwie kobiety widziały, jak u sąsiada oszczeniły się trzy suki. Zwierzęta mieszkały na posesji pełnej starych gratów.

- Pełno desek, zawalona komórka, zdezelowana buda. To były śmieci po prostu. Tam nie było żadnych potrzebnych rzeczy. A psy? Właściciel posesji twierdzi, że zostały mu podrzucone i nie miał serca ich przeganiać. To starszy człowiek, współpracował z nami. Nie robiliśmy żadnej afery - mówi Olga Wilczewska z TOZ-u w Ząbkowicach Śląskich.

Szczeniaki w kojcu
Szczeniaki w kojcu
Źródło: Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Ząbkowicach Śląskich

Pełno kleszczy

Mężczyzna pomógł złapać suki, które były trochę zdziczałe i rozbiegły się po posesji. Tolerowały tylko jego. Reszta osób zajęła się poszukiwaniami szczeniąt na gratowisku. Jak się okazało, prawie wszystkie były w jednym miejscu, między deskami. Tylko jedna suczka wcisnęła się ze szczeniakiem w szczelinę. Były schowane w miejscach na uboczu, które matki uważają za bezpieczne dla swoich młodych.

- W sumie tych szczeniąt było 13. Wszystkie zjadane żywcem przez kleszcze. Naliczyliśmy, że każde z nich miało średnio po około 100 kleszczy. W uszkach, na łapkach, wszędzie. Jeszcze nie widziałam takich rzeczy, żeby tyle kleszczy było w takich malutkich pieskach - przyznaje Wilczewska.

Kleszcze w uszku jednego ze szczeniaków
Kleszcze w uszku jednego ze szczeniaków
Źródło: Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Ząbkowicach Śląskich

Jak wydobrzeją, do adopcji

Odłowiona gromadka - razem z matkami 16 sztuk - powędrowała prosto do weterynarza. Tam dwoje lekarzy cierpliwie dłubało przy każdym piesku, aby się pozbyć pasożytów. Potem otrzymały antybiotyki, witaminy, środki przeciwzapalne.

Młode na razie są osowiałe i odwodnione. Suki - niedożywione i przerażone. Ale ogólny stan psów nie jest określany jako zły. Prawdopodobnie, jeśli kleszcze nie przeniosły żadnych chorób, to wszystkie czworonogi się z tego wyliżą.

Na razie psie rodzinki są jeszcze razem. Za wcześnie, aby odseparować młode od matek. Potrzebna jest karma, a także wsparcie finansowe na leczenie. Kiedy nadejdzie odpowiednia pora, szczenięta trafią do adopcji, suki zostaną wysterylizowane i żadne z nich już nie wróci na stertę śmieci.

Czytaj także: