Altanki działkowe, opuszczone budynki, klatki schodowe - w takich miejscach najczęściej chowają się przed zimnem osoby bezdomne. Straż Miejska nie może ich stamtąd wyrzucić, ale próbuje im pomagać.
- Nie potrzebuję pomocy. Mam wszystko – denerwuje się pan Zdzisław, bezdomny od 16 lat.
Wspólnie ze strażnikami wchodzimy do zamieszkanej przez niego altanki. Wewnątrz nieład. W pomieszczeniu, w którym sypia, nie ma drzwi. Wybitą szybę zastępuje płyta paździerzowa. Brakuje kawałka dachu, a ściany są zawilgocone. Jedyne źródło ciepła, to kominek, w którym bezdomny może palić drewnem.
Naczynia, z których korzysta i ubrania bezdomnego są brudne. mężczyzna nie chce się jednak przenosić ze swego prowizorycznego mieszkania.
- Osoby bezdomne nie chcą korzystać z noclegowni. Często używają alkoholu, a warunkiem korzystania ze schronisk jest trzeźwość i zakaz spożywania napojów alkoholowych – mówi Arkadiusz Borek ze Straży Miejskiej. – Wielu bezdomnych wstydzi się swojej sytuacji. Musimy im pomagać i pilnować, aby nie zamarzli – dodaje.
Niewygodny problem
Jednak osoby bezdomne chronią się przed mrozami nie tylko na działkach. Na ich obecność skarżą się mieszkańcy bloków.
– Kradną wycieraczki i śpią na nich, albo jeszcze gorzej… Pozostawiają nieprzyjemny zapach, bo załatwiają tutaj swoje potrzeby – skarży się pan Jan, mieszkający w blokach przy Placu Grunwaldzkim. - Czasem próbują też wykręcać metalowe części na złom – dodaje.
Z problemem, o którym mówi, muszą zmierzyć się strażnicy miejscy. To ich wzywają mieszkańcy. Jednak jak się okazuje, straż nie może siłą wypraszać osób bezdomnych z klatek.
– Staramy się wybadać potrzeby takiej osoby. Pytamy jakie ma problemy, czy czegoś nie potrzebuje. Wręczamy ulotkę z miejscami noclegowni i staramy się nakłonić do opuszczenia miejsca – przyznaje Arkadiusz Borek. - Jeśli tego wymaga sytuacja, jesteśmy nawet skłonni aby zawieźć taką osobę do noclegowni – dodaje.
Statystycznie dużo i mało
- Każdego dnia otrzymujemy około dziesięciu zgłoszeń o osobach bezdomnych od mieszkańców Wrocławia - mówi Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej Straży Miejskiej. - Jednak najczęściej bezdomni, którym proponujemy przewiezienie do noclegowni lub ogrzewalni, odmawiają - dodaje.
Dodaje także, że osób bez dachu nad głową, które mogą wymagać pomocy, każdego dnia wypatruje na wrocławskich ulicach i w ogródkach działkowych około 20 partoli straży.
Autor: GDem/dr / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | D. Wudniak