Zginęli ojciec i syn. Śledztwo w sprawie katastrofy śmigłowca

Prokuratura bada, jak doszło do katastrofy
Kilkanaście godzin po katastrofie wrak śmigłowca został wywieziony
Źródło: TVN24 Wrocław

Śmigłowcem, który rozbił się w Domecku (woj. opolskie), lecieli ojciec i jego dwóch synów. Tylko jeden z mężczyzn przeżył katastrofę. Śledczy badają, dlaczego do niej doszło.

Do katastrofy helikoptera doszło w środowy poranek we wsi Domecko, niedaleko Opola. Upadku maszyny nie przeżyło dwóch mężczyzn, trzeci został przetransportowany do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu. Jak informowali lekarze, jego stan jest ciężki, ale stabilny. 21-latek został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.

Śmigłowcem leciał ojciec z synami

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych i prokuratura wyjaśniają, jak doszło do wypadku. - Prowadzimy śledztwo w sprawie sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach - informuje Stanisław Bar z Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Śledczy potwierdzili już tożsamość wszystkich osób, które leciały z Koszęcina (województwo śląskie) do Ziębic na Dolnym Śląsku. Za sterami prywatnej maszyny siedział 57-latek, pasażerami było dwóch jego synów: 31- i 21-latek. Starszy z braci także siedział z przodu śmigłowca.

Mieszkańcy mówią o mgle

Czynności na miejscu katastrofy trwały kilkanaście godzin. Jak informuje Bar, w tym czasie zabezpieczono wrak helikoptera i przesłuchano kilkunastu świadków. - Z relacji mieszkańców wynika, że w momencie zdarzenia nad miejscowością unosiła się mgła. Jednak na razie nie wiadomo, czy to zjawisko miało związek ze zdarzeniem - mówi prokurator.

Wstępny raport z katastrofy powinien zostać opublikowany do 30 dni od wypadku. Do tego czasu eksperci nie chcą spekulować na temat przyczyn i okoliczności zdarzenia. - Będą badane zarówno ślady zabezpieczone na miejscu, jak i dokumentacja lotu. Być może zachował się jakiś zapis samego zdarzenia, np. z monitoringu, telefonu komórkowego czy rejestratora. Pewne rzeczy wymagają potwierdzenia w kilku źródłach lub specjalistycznych badań. Dlatego musimy być wstrzemięźliwi w udzielaniu informacji przed publikacją wstępnego raportu - powiedział Polskiej Agencji Prasowej pracownik KBWL.

Do katastrofy doszło w Domecku:

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław, PAP

Czytaj także: