Funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Policji zatrzymali zastępcę naczelnika wydziału drogowego Komendy Miejskiej Policji w Opolu. Jak informuje prokuratura, policjant miał wypisać zatrzymanemu kierowcy mandat w wysokości 100 złotych z bloczka zarejestrowanego na innego funkcjonariusza, a pieniądze zachować dla siebie.
W piątek 21 października, po uzyskaniu informacji o możliwym przekroczeniu uprawnień przez policjanta, komendant miejski policji w Opolu wszczął wewnętrzne postępowanie w tej sprawie. Powiadomione zostało Biuro Spraw Wewnętrznych Policji oraz prokuratura.
- Ten policjant został natychmiast zawieszony w czynnościach, natomiast w kolejnych dniach wszczęto postępowanie administracyjne, które skutkuje wydaleniem go ze służby. Policjant powinien być osobą o nieskazitelnej opinii, stać na straży prawa, dlatego jeżeli zachodzi cień podejrzeń co do jego uczciwości, musi się liczyć z tym, że zostanie usunięty ze służby - mówi Agnieszka Nierychła, rzeczniczka KMP w Opolu.
Wydany został rozkaz z nadaniem rygoru natychmiastowej wykonalności, o wydaleniu ze służby z dniem 31 października 2022 roku. Policjant ten rozkaz podpisał.
Pieniądze za mandat do kieszeni
Do zatrzymania zastępcy naczelnika opolskiej drogówki doszło w sobotę. Jak powiedział Stanisław Bar, rzecznik opolskiej prokuratury, 45 letniemu Mariuszowi Z. przedstawiono zarzut nadużycia uprawnień funkcjonariusza w celu osiągnięcia korzyści majątkowych.
- Według naszych ustaleń, podejrzany jednemu z zatrzymanych kierowców wręczył mandat karny w wysokości stu złotych z bloczka, który był zarejestrowany na innego funkcjonariusza. Następnie przyjął od ukaranego kwotę wypisaną na mandacie. Gdy kierowca przyjechał do pracodawcy i opowiedział o zdarzeniu, panowie zdziwili się, że oprócz kary pieniężnej nie przyznano żadnych punktów karnych. Swoimi wątpliwościami podzielili się z odpowiednim wydziałem policji - mówi Bar.
- Po sprawdzeniu, że podejrzany między innymi nie rozliczył się z pobranych od ukaranego pieniędzy, zdecydowano o jego zatrzymaniu - dodał prokurator.
Za zarzucany czyn kodeks karny przewiduje karę do 10 lat pozbawienia wolności. Podejrzany nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.
Źródło: PAP/tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock