Piotr K., zdaniem śledczych, przybierał różne tożsamości, by rozkochiwać, a następnie oszukiwać kobiety. - W grę wchodzą naprawdę duże pieniądze - zdradzają. Tylko w kasynach mężczyzna miał wydać 1,5 miliona złotych.
Piotr K. czasem podawał się za policjanta. Innym razem przedstawiał się jako żołnierz albo detektyw. Mężczyzna oszukiwał tak kobiety, którym - jak twierdzą śledczy - miał obiecywać wspólną przyszłość.
"W grę wchodzą naprawdę duże pieniądze"
Wtedy policja - za zgodą prokuratury i sądu - opublikowała wizerunek mężczyzny. Wszystko po to, by szybciej dotrzeć do ofiar mężczyzny. Teraz śledczy informują, że liczba pokrzywdzonych przez K. wzrosła do stu. A jego dane - choć on sam przebywa za kratami i czeka na rezultaty postępowania - wciąż mogą być podawane do publicznej wiadomości. Policjanci szukają bowiem kolejnych ofiar.
- W tej chwili mamy już około stu pokrzywdzonych. Nie podajemy jeszcze kwot, jakie straciły, ale w grę wchodzą naprawdę duże pieniądze. Jak ustaliliśmy, tylko w kasynie podejrzany wydał półtora miliona złotych - mówi Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Okazuje się, że nie zrezygnował z działalności przestępczej nawet po tym, gdy został zatrzymany i trafił do aresztu śledczego. Dzięki przemyconemu do więzienia telefonowi komórkowemu miał nadal próbować prowadzić swój " interes", między innymi grożąc pokrzywdzonej.
Na wniosek prokuratury sąd przedłużył stosowany, wobec mężczyzny, areszt tymczasowy do czerwca tego roku.
Mundurowy Robert, biznesmen Jacek
Na trop 44-letniego Piotra K. policja wpadła w czerwcu 2019 roku. Przełożona zakonu, który prowadzi w Dobrzeniu Wielkim dom pomocy społecznej zgłosiła zniknięcie z konta placówki 460 tysięcy złotych. Ten fakt szybko połączono z brakiem jednej z sióstr zakonnych. Po jej odnalezieniu 42-letnia kobieta wyjaśniła, że pieniądze, wraz ze swoimi oszczędnościami, przekazała znajomemu mężczyźnie. Szybko okazało się, że zakonnica nie była jedyną ofiarą podejrzanego.
Po opublikowaniu przez policję i prokuraturę wizerunku K., który posługiwał się kilkoma nazwiskami i często zmieniał swój wygląd, zaczęli się zgłaszać kolejni poszkodowani - głównie kobiety, które wykorzystywał finansowo, obiecując wspólną przyszłość. Do śledczych zgłaszały się też osoby starsze.
Mężczyzna dla uwiarygodnienia przedstawiał się często jako mundurowy lub biznesmen.
Źródło: PAP, TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock