36-latka z powiatu oleśnickiego (Dolnośląskie) podawała przez dwa lata swojemu nieletniemu synowi amfetaminę. Policjantom tłumaczyła, że substancja działała na chłopaka uspokajająco. Kobieta usłyszała zarzut. Grozi jej do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Jak ustalili policjanci, kobieta po raz pierwszy podała synowi amfetaminę, gdy ten miał trzynaście lat. Doszło do tego po traumatycznym wydarzeniu w życiu chłopca.
- Wyjęła woreczek z białym proszkiem i pokazała nastolatkowi, jak go użyć. Twierdziła, że jest to "coś na uspokojenie" i że sama korzysta z tej substancji, co rzekomo ma jej pomagać w walce z napięciem nerwowym. Proszek, jak się później okazało, był amfetaminą. - informuje młodszy aspirant Karolina Walczak z Komendy Powiatowej Policji w Oleśnicy.
Wpadła w narkotykową rutynę
Kobieta wpadła w rutynę. Cały proceder trwał prawie dwa lata. Przez ten czas podawała synowi narkotyk. Co więcej, w obecności dzieci kupowała niedozwolone substancje.
- Podczas zatrzymania kobiety w jej miejscu zamieszkania, funkcjonariusze zabezpieczyli blisko 500 porcji handlowych amfetaminy. Zatrzymana usłyszała już zarzut dotyczący udzielania małoletniemu, a w tej sytuacji własnemu dziecku, środków odurzających, za co zgodnie z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat. Odpowie za posiadanie znacznej ilości narkotyków - dodaje policjantka.
Kobieta musi stawiać się na komisariacie w ramach dozoru. Ma również zakaz zbliżania i kontaktowania się z synem.
Autorka/Autor: mm
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja Dolnośląska