- Wytoczę sprawę Tauronowi. Celem mojego życia jest teraz doprowadzenie sprawy śmierci mojej córki do końca i ukaranie winnych - mówi w rozmowie z TVN24 ojciec Doroty, jednej z dziewczynek, które we wtorek zginęły porażona prądem. Kąpały się w rzece, w której był kabel elektryczny.
- Dziewczynki w tym wieku powinny cieszyć się z życia, a nie umierać - żali się ojciec Dorotki, Sylwester Błażeniec. I oskarża firmę, która odpowiada za linię energetyczną w tym rejonie. - Wytoczymy sprawę w sądzie Tauronowi - dodaje.
Zrobi to chociaż, jak mówi, Tauron zaproponował rodzinie pomoc. - Dostałem informację, że firma oferuje nam psychologa i pomoc finansową. Najpierw chciałem się zgodzić, ale teraz wiem że sprawa musi trafić do sądu - tłumaczy ojciec.
"Bardzo cierpimy"
- Są wakacje, chciały wejść do wody, pokąpać się, bo woda przecież płytka - mówi babcia Dorotki. - A te kable puściły, poraził je prąd. Bardzo cierpimy. Ciężko jest żyć z takim bólem - dodaje.
"Usterka sprzed miesiąca"
W miejscu tragedii pracują ekipy Tauronu. Usuwają ustetkę i wymieniają słupy elektryczne.
- Kilka tygodni temu, kiedy wykonywaliśmy roboty, spadły na nas przewody elektryczne i o mało nie doszło wtedy do tragedii - opowiada Jan Hatlaś, właściciel pobliskiego warsztatu samochodowego. - Zapewnili mnie wtedy, że natychmiast usuną usterkę. Usuwają dopiero dziś, po miesiącu - mówi.
Tragedia w wodzie
Dziewczynki znaleziono we wtorek, w rzece płynącej przez miejscowość Krzeszów. W wodzie znajdował się również zerwany kabel niskiego napięcia. 11-latka i 12-latka prawdopodobnie bawiły się obok. Pomimo próby reanimacji, nie udało się ich uratować.
Autor: bieru/mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | A. Pawlukiewicz