Myśleli, że jest szpiegiem albo ukraińskim faszystą. "Jeszcze wrócę na Syberię"

Podróżnik planuje już powrót do Rosji
Podróżnik planuje już powrót do Rosji

Gonili go z nożem i uznali, że jest "podjudzaczem ukraińskich faszystów". Inni byli przekonani, że jest szpiegiem NATO. Wrocławski podróżnik wrócił niedawno z autostopowej wyprawy na Syberię. - To miała być moja ostatnia szalona podróż przed ustatkowaniem się. Już wiem, że to niemożliwe. Syberia kompletnie mnie pochłonęła - zapewnia Michał Pater.

Gościnni i otwarci

Urzekła go gościnność i otwartość Rosjan zza Uralu. Ze śmiechem opowiada, że nawet Rosjanie z zachodu kraju boją się przekraczać linii gór w obawie przed "dzikością" tych terenów. Okazało się jednak, że mieszkańcy Syberii są bardzo gościnni, u przypadkowych ludzi spędzał czasami nawet kilka dni. Mieszkańcy z chęcią pokazywali mu swoją rzeczywistość, opowiadali swoje historie.

- Na wschodzie ludzie żyją bliżej siebie. Cywilizacja i dostatek strasznie oddaliły nas od siebie - zaznacza.

"Gonili mnie z nożem, uderzyli w twarz"

Nie obyło się jednak bez przygód.

– Niestety, wojna z Ukrainą odcisnęła piętno na Rosjanach. Często byłem uważany za "podjudzacza ukraińskich faszystów". Pięć razy dostałem za to w twarz i raz gonili mnie z nożem. Co najśmieszniejsze, wcześniej piłem z tymi ludźmi wódkę – uśmiecha się podróżnik. – Myśleli że jestem spadochroniarzem NATO. Musiałem ratować sprzęt z samochodu zatopionego przez pijanego Rosjanina, nazywali mnie nawet Jamesem Bondem i próbowali zniszczyć mój zegarek, biorąc go za szpiegowski sprzęt – wylicza.

Przed wyjazdem Michał długo przygotował się do wyprawy. Otrzymał wsparcie od fundacji Twój Brakujący Element w postaci sprzętu nagrywającego i mapy, załatwił sobie wizy, ale niestety przegrał z rosyjskimi urzędnikami.

– Dotarłem do Magadanu, tak jak planowałem. Stamtąd chciałem statkiem przepłynąć do USA, ale nikt nie chciał mnie zabrać. Urzędnicy robili mi problemy natury politycznej, sugerowali szpiegostwo - opowiada podróżnik. - Zaproponowali rejs do Władywostoku. Dowiedziałem się, że tam jest tylko port wojskowy, więc tym bardziej nie trafiłbym stamtąd do Ameryki. Niestety kończyła mi się już wiza – rozkłada ręce.

I tak skończył się jego sen o Ameryce. Ale nie narzeka, ale podkreśla, że podróż po Rosji była dla niego fascynująca.

- Nawet wzięli mnie do magadańskiej telewizji. Dzięki temu chętniej byłem goszczony przez Rosjan, ale nie pomogło mi to zrealizować mojego celu – dodaje.

Kolejna podróż w planach

Już planuje kolejną podróż do Rosji. Tym razem chce zdobyć Sachalin - wyspę położoną na Oceanie Spokojnym, sąsiadującą z Japonią. Zamierza się do niej przebić południem kraju.

– Południowa granica Rosji, to etnicznie słabo zbadany teren. Mam to szczęście, że Cejrowski nie lubi Wschodu i nie chce się tam zapuszczać, więc czemu ja miałbym go nie pokazać? Demoludy są naprawdę fascynujące, a ludzie wyjątkowi. Tam nie mieszkają Rosjanie, jakich my znamy. Występuje tam ponad sto różnych nacji i wszystkie się mieszają - tłumaczy Pater.

Podróżnik przywiózł ze sobą ponad sześćdziesiąt godzin materiałów filmowych, w których pokazuje, jak żyją Rosjanie w różnych częściach kraju.

Historyk i alpinista

Michał Pater jest magistrem historii, studia ukończył na Uniwersytecie Wrocławskim, ma 24 lata i jest alpinistą. Pracuje na wysokościach. W ciągu 3 miesięcy przemierzył 2700 km zwiedzając Ukrainę i przede wszystkim Rosję. Chciał okrążyć świat dookoła autostopem, ale wschód go pochłonął i chce się skoncentrować na Azji. Swoją przygodę z autostopem zaczął w 2010 roku. Po wspinaczce z ojcem na Matterhorn (góra w Szwajcarskich Alpach powszechnie uważana za najtrudniejszą do zdobycia w tym paśmie, położona na wysokości 4478 m.n.p.m.), gdy wrócił do kraju, okazało się, że musi wrócić po zgubione pod szczytem buty ojca.

Autor: Grzegorz Demczyszak/mir / Źródło: TVN 24 Wrocław

Czytaj także: