- Ktoś ci powie, że to niemoralne. Pytanie, czy ty się tym przejmiesz? - mówią i co wieczór ustawiają się w ścisłym centrum Wrocławia. "Łowią" klientów, którzy pójdą za nimi do nocnego klubu. Serce miasta "zaróżowiło się" na Euro 2012. Kluby ze striptizem, jak grzyby po deszczu, wyrosły przy rynku. Fani sportu pojechali - a seksbiznes został.
Lateksowe kombinezony, niebotyczne szpilki, doklejone rzęsy i mocna woń perfum... Centrum Wrocławia zmienia się nocą.
- Dziewczyny tańczą [w klubach - red.] całą noc, więc siedzi się, ogląda ten striptiz. Jeśli ktoś ma ochotę, może popatrzeć z bliska, w oddzielnym strip roomie. Tam nie ma już nic do ukrycia, bo dziewczyna rozbiera się cała - opowiada jedna z pracujących przy rynku dziewczyn.
To ładna, wysoka brunetka, która prawie co wieczór zakłada różową miniówkę, mocno podkreśla oczy i rusza wabić klientów.
Podryw za 15 zł
- Ostatnio pięciu klientów niosło mnie do klubu na rękach - chwali się. - Gdzie ja ich nie zapraszałam, tylko siedziałam na ławce i się uśmiechnęłam. Facetów trzeba poczarować, pokokietować - mówi.
- Bycie tancerką, to jest trochę inny świat - tłumaczy jedna z kobiet. Jaki?
Dziewczyny pracują całą noc - nieraz do godziny 9.00, 10.00 rano. Uchylają rąbka tajemnicy poza klubami, na ulicach. Tuż przy ratuszu, pod zabytkowymi pastelowymi kamieniczkami, przy fontannie:
- W twoim interesie jest, żeby klient chciał wejść do klubu, musisz go zachęcać. Łatwiej to zrobić w stroju seksownej policjantki. Wtedy masz na rękę 15 zł za godzinę, to już są fajne pieniądze, plus 15 zł na wprowadzonego klienta. Są dziewczyny, które zarabiają parę tysięcy w tydzień - opowiadają.
Różowe serce miasta
Wizja zarobku jest, więc codziennie na Rynku sztab głębokich dekoltów kusi potencjalnych klientów. Konkurencja jest duża, bo zastępy dziewczyn wysyła kilka klubów ze ścisłego centrum miasta - z Wita Stwosza, z Ofiar Oświęcimskich, Piotra Skargi, Lelewela i Rejtana.
- Trzeba więc zadbać o to, żeby mieć fajną fryzurę, kuszące ubrania, odpowiedni makijaż - doradza jedna z zapraszających.
Pod pręgierzem i koło kościoła
Szturm seksbiznesu na wrocławski Rynek podsumowują mieszkańcy.
- To upokarzające dla kobiet. Nie powinno być dodatkowo promowane, zwłaszcza w miejscu, które jest wizytówką naszego miasta - denerwuje się Ula, która pracuje w restauracji przy pręgierzu, a Kamil dodaje - Jeden z klubów jest właściwie tuż obok kościoła św. Marii Magdaleny. Ciekawe, co na to ksiądz?
Inni chwalą tę urokliwszą część atrakcji Wrocławia, a dziewczynom nie brakuje zainteresowania - czasami do jednego z klubów zagląda prawie pół tysiąca mężczyzn.
- Nasz wrocławski rekord padł wtedy, kiedy jedna przyprowadziła łącznie siedemdziesięciu kilentów, w jeden wieczór. Nie narzekamy na brak klientów - tłumaczy dziewczyna z Wita Stwosza.
Euroseks
Kiedy jest popyt - jest i podaż, a sektor tego typu rozrywki bardzo dobrze odnalazł się w piłkarskiej atmosferze.
- Ten biznes czuje rynek. Sportowi klienci mają zawężoną perspektywę. Piwo, stadion i seks - mówi socjolog, profesor Jacek Kurzempa. - Dlatego nagle w ścisłym centrum zaroiło się od pełnych seksapilu, zapraszających dziewczyn. To nam z jednej strony psuje renomę miasta, ale z drugiej - podkreśla europejskość Wrocławia - ocenia.
Seksowna europejskość
Berlin, Paryż, Londyn - serca tych miast też emanują seksualnością. Seksusługi to problem, z którym ciężko sobie poradzić.
- Przedsiębiorcy, którzy w taki sposób chcą zarabiać, robią to bardzo mądrze - informuje Julia Wach z wrocławskiego magistratu. - Oficjalnie zgłaszają swój lokal jako restaurację, czy pub. To jest zgodne z prawem, jeżeli mają wszelkie pozwolenia, to my nie możemy się nie zgodzić na taką działalność - tłumaczy.
A Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji dodaje: - Rzeczywiście, we Wrocławiu powstają nowe miejsca tego typu, ale w naszym kraju prostytucja nie jest zabroniona. Zakazane jest tylko czerpanie z tego zysków, czy nakłanianie do seksu za pieniądze.
Autor: Olga Bierut, Marta Balukiewicz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24