Czesław K., lokator kamienicy w Mirsku (Dolnośląskie), usłyszał zarzuty związane z wybuchem i częściowym zawaleniem budynku. Jak ustaliła prokuratura, mężczyzna nieprawidłowo podłączył butlę z gazem, przez co doszło do rozszczelnienia. Wybuch miał nastąpić po tym, jak K. zapalił papierosa.
Budynek uległ zniszczeniu 25 stycznia 2018 roku. Na skutek eksplozji zawaliły się dwa piętra trzykondygnacyjnej kamienicy. Rannych zostało sześć osób, wszyscy trafili do szpitali. Na szczęście nikt nie odniósł bardzo poważnych obrażeń.
Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze wszczęła śledztwo w sprawie sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach w postaci eksplozji materiałów wybuchowych. Przez kilka miesięcy śledczy zbierali dowody, w tym opinie biegłych.
Zarzuty dla lokatora
Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie zarzutów jednej osobie. Podejrzanym jest Czesław K., mieszkaniec kamienicy.
- Działając nieumyślnie, poprzez nieprawidłowe podłączenie butli zawierającej gaz płynny propanowy z reduktorem, spowodował on rozszczelnienie instalacji gazowej, wyciek gazu, a następnie sprowadził zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach, mające postać eksplozji materiałów łatwopalnych w postaci gazu płynnego - mówi Tomasz Czułowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Jak dodaje prokurator, zdarzenie to zostało zainicjowane zapaleniem przez podejrzanego papierosa.
Mężczyźnie grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Wobec Czesława K. zastosowano dozór policji, połączony z zakazem opuszczania Mirska. Ma też zakaz kontaktowania się z jednym ze świadków.
Najpierw remont, potem odbudowa
Zniszczona kamienica została rozebrana "do zera". Wszyscy jej lokatorzy albo mieszkają w lokalach zapewnionych przez gminę, albo u swoich bliskich. W planach jest jej odbudowa, ale problem stanowią ościenne budynki, które również zostały uszkodzone w wyniku eksplozji. Na miejscu cały czas pracują ekipy remontowe, ale górne kondygnacje nadal nie nadają się do użytkowania.
Planowo prace mają potrwać do połowy sierpnia. Dopiero po ich zakończeniu będzie można myśleć o odbudowie. A załatwienie formalności, które czeka włodarzy gminy, na pewno wydłuży ten czas o kolejne miesiące.
- Kwestia odbudowy kamienicy jest otwarta. My jako gmina mamy 61 procent udziałów w gruncie, na którym stał ten budynek. Reszta udziałów należy do dwóch właścicieli - starszej pani, która zamieszkiwała jeden z lokali, a także pana, który właśnie usłyszał zarzuty. Będziemy podejmowali rozmowy o współudziale w odbudowie, lub przekazaniu przez właścicieli udziałów gruntu gminie - mówi Andrzej Jasiński, burmistrz miasta i gminy Mirsk.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław