Saperzy z Bolesławca (województwo dolnośląskie) próbują wydobyć z dna rzeki Kwisa pociski artyleryjskie. Niewybuchy zostały znalezionie w trakcie spływu pontonowego. Nie wiadomo, czy na dnie nie ma ich więcej. Wiadomo jednak, że są niebezpieczne.
- Zgłoszenie o znalezieniu dziewięciu pocisków artyleryjskich dużego kalibru otrzymaliśmy od policji - przekazuje Radosław Mazur, dowódca bolesławieckiego patrolu saperskiego. I dodaje, że niewybuchy zostały odkryte w trakcie spływu pontonowego na rzece Kwisa w miejscowości Łozy, niedaleko Świętoszowa. OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO >>> Po wstępnych oględzinach znaleziska oceniono, że to pociski kalibru powyżej 120 mm o długości około 40 centymetrów. - Dość duże - przyznaje saper. Duże i - jak wszystkie niewybuchy - potencjalnie niebezpieczne. Dlatego na czas działań służb wyznaczono strefę niebezpieczną, którą określono na 450 metrów. Podjęto też decyzję o ewakuacji 17 pobliskich budynków mieszkalnych.
Pochodzenie pocisków nieznane
Saperzy nie mają pewności, czy na dnie rzeki nie znajduje się więcej pocisków. To jednak okaże się dopiero w trakcie ich działań. Na razie nie wiadomo też, jakie jest pochodzenie pocisków. - Trudno powiedzieć. Pewność będziemy mieli dopiero po przeprowadzeniu rozpoznania. Być może to pociski pochodzące z czasów drugiej wojny światowej, bo w tym rejonie trwały walki o przeprawę na rzece, ale później w okolicy stacjonowali też Rosjanie więc mogą być to pociski pozostawione przez nich - mówi Mazur. Jeśli pocisków tkwiących na dnie rzeki Kwisa nie uda się wydostać saperom z Bolesławca, to zwrócą się o pomoc do nurków minerów ze Świnoujścia. - To skomplikuje akcję, bo w takim wypadku pociski będą neutralizowane pod wodą, a my będziemy następnie je przejmować i przewozić na poligon w celu detonacji - wyjaśnia dowódca bolesławieckich saperów.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Bolesławiecki Patrol Saperski