Przez kilka miesięcy życie 31-latki przebywającej w szpitalu w Legnicy było podtrzymywane przez aparaturę, tylko po to, by ocalić życie jej dziecka. Kobieta we wczesnej ciąży doznała pęknięcia tętniaka mózgu. Dziewczynka właśnie została wypisana ze szpitala.
O swoim sukcesie lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy poinformowali w czwartek wieczorem. Dziecko przyszło na świat już dwa miesiące temu, ale dopiero teraz zostało wypisane do domu.
Wyjątkowy przypadek
Cała historia zaczęła się w połowie zeszłego roku, gdy do szpitala z pęknieciem tętniaka mózgu trafiła 31-latka we wczesnej ciąży.
Ratunek dla kobiety był już niemożliwy, jednak lekarze, w porozumieniu z jej rodziną, zdecydowali się zrobić wszystko, by uratować dziecko. - Taka zasada już została przyjęta w polskiej ginekologii położniczej, że jeżeli jest szansa uratowania płodu, dziecka, to się ratuje bez względu na to, w jakim tam stanie matka pozostaje. Nie jest to jedyny przypadek na Dolnym Śląsku, ale jeden z nielicznych - mówi Wojciech Kowalik, kierownik Oddziału Neonatologii z Pododdziałem Intensywnej Terapii Wcześniaków, Noworodków i Dzieci.
Kobieta została podłączona do specjalistycznej aparatury podtrzymującej funkcje życiowe jej organizmu i znalazła się pod stałą kontrolą zespołu lekarzy z zakresu ginekologii, kardiologii i neonatologii. Przez kilka miesięcy przebywała na Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej.
- Była konsultowana codziennie, codziennie wykonywano KTG w celu ocenienia dobrostanu płodu - wylicza dr Kowalik.
Urodziła się jako wcześniak
Dziecko urodziło się w 30. tygodniu ciąży, czyli dosyć wcześnie. - Zapadła decyzja, by zakończyć ciążę cesarskim cięciem, ponieważ wystąpiła infekcja wewnątrzmaciczna i rozpoczęły się skurcze porodowe - tłumaczy Kowalik.
Dziewczynka po urodzeniu ważyła 1550 gramów. Urodziła się w stanie zamartwicy, z niewydolnością oddechową, ale dzięki intensywnej opiece neonatologicznej szybko odzyskiwała siły. - Dziecko było wentylowane mechanicznie tylko przez osiem dni, później jeszcze była wspomagana oddechowo, nieinwazyjnie, przez kilkanaście dni - mówi dr Kowalik.
Przez pierwszych kilkanaście dni dziewczynka była żywiona pozajelitowo, ale rozwijała się bez większych komplikacji. - Dziecko właściwie bez większych komplikacji przeżyło - mówi Kowalik.
Po dwóch miesiącach dziewczynka została wypisana ze szpitala w dobrym stanie. - Matka niestety zgodnie z przewidywaniami zmarła - kończy Wojciech Kowalik.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24