- Zanim nasze pojazdy wyjadą do zbiórki, makulatura jest zbierana przez prywatnych przedsiębiorców czy osoby - skarży się szef jeleniogórskiej spółki, która odbiera w mieście odpady od mieszkańców. Sprawie przygląda się policja. Miejski urząd też zapowiada pomoc.
- Zdarzają nam się takie sytuacje, że w dniu odbierania makulatury jeździ jakiś pojazd i zbiera worki. Podbiera nam odpady - mówi Włodzimierz Stasiak, prezes miejskiego przedsiębiorstwa gospodarki komunalnej w Jeleniej Górze.
Przyznaje, że kradzieże segregowanych śmieci to dla spółki duża strata, bo wcześniej to ona musi wyposażyć mieszkańców w worki i pojemniki na papier.
Miejskie "oko" na kubły
O nietypowym problemie wie policja, która przyznaje, że do tej pory częściej zdarzały się przypadki podrzucania odpadów, a nie ich podbierania.
- Przyglądamy się tej sprawie. Chcemy ten proceder ukrócić. Jednak do tej pory nie wpłynęło do nas żadne oficjalne zawiadomienie. Liczymy, że pokrzywdzony je złoży i oszacuje straty - mówi st. asp. Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.
Według Stasiaka, w skali roku może to być nawet 600 tys. złotych.
Władzie miasta zapewniają, że tam, gdzie jest to możliwe, przesuną pojemniki na śmieci w zasięg miejskiego monitoringu.
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN
Autor: ansa/mz / Źródło: TVN24 Wrocław