Kilkadziesiąt trumien, ułożonych jedna obok drugiej, w kilku rzędach – tak wyglądają jedne z podziemi pocysterskiego opactwa w Krzeszowie (województwo dolnośląskie). Większość jest w dobrym stanie. Jednak niektóre nie wytrzymały mijającego czasu i można dojrzeć pochowanych w nich duchownych. Najstarszy z pochówków pochodzi z pierwszej połowy XVIII wieku.
Na trumnach pochowanych tu cystersów każdorazowo umieszczano tabliczki z inskrypcjami. Z nich można było wyczytać, kiedy dany zakonnik przyszedł na świat i kiedy opuścił ziemski padół, a także kiedy złożył śluby kapłańskie i kiedy odebrał święcenia. Najstarsza z nich - jak mówi Rafał Bijak, przewodnik po dawnym opactwie cysterów w Krzeszowie - pochodzi z około 1730 roku. Najmłodsza – z połowy XIX wieku. Choć w podziemiach wprawne oko wypatrzeć może też trumny bardziej współczesne, niż te liczące kilkaset lat.
W trumnach i w murze
- Część trumien, na skutek panujących tu warunków, uległa rozkładowi i rozszczelnieniu. Dlatego w latach 70. XX wieku zastąpiono je nowymi. Jednak zdecydowana większość to trumny pochodzące sprzed wieków – podkreśla Bijak. I dodaje, że w sumie jest ich tu najpewniej około 80. To nie oznacza natomiast, że tylu właśnie pochowano tu zakonników. Historycy podejrzewają, że część zmarłych mogła zostać zamurowana w ścianach. - Istnieje takie prawdopodobieństwo ze względu na pewne przesłanki, między innymi tabliczki z inskrypcjami przy ceglanych katafalkach. Jednak nie mamy potwierdzenia i bez odpowiednich badań nie mamy pewności – zaznacza przewodnik. I dodaje, że jeśli w ścianach pochowano zmarłych, to niewykluczone, że akurat te pochówki związane były z epidemią tyfusu, która nękała okolicę w drugiej połowie XVIII wieku. OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>
Czy ktoś szukał skarbów?
Niedawno dziennikarze mieli okazję po raz pierwszy wejść do tej - jednej z trzech - pocysterskich części podziemi. Na co dzień bowiem ten fragment katakumb jest zamknięty dla odwiedzających. - Na pewno, ze względu na szacunek dla zmarłych, nigdy nie będzie udostępniony do zwiedzania – podkreśla Jacek Trybuła, odpowiedzialny za marketing kompleksu Europejska Perła Baroku. Po wojnie zaglądano tu tylko w celach porządkowych. Jak przyznaje Bijak, nie znaleziono relacji, które mówiłyby o tym, że podziemia były plądrowane, czy choćby sprawdzane - jak wiele innych podobnych miejsc - przez wojska Armii Czerwonej. Niektóre trumny są rozszczelnione, w niektórych można dojrzeć zmumifikowane szczątki pochowanych tu zakonników. - Te pochówki były raczej skromne. Zakonnika chowano w habicie i bez butów. Nie ma tu typowych skarbów, jakie rozpalają wyobraźnię – zaznacza Bijak.
"Berlinka" z Krzeszowa
Skarby w Krzeszowie po wojnie jednak odnaleziono. Bo to właśnie tu, gdy Trzecia Rzesza Adolfa Hitlera chyliła się ku upadkowi, przewieziono część zbiorów z berlińskiej Pruskiej Biblioteki Państwowej. Gdy Krzeszów stał się częścią polskiego terytorium, to między innymi tutaj szukano polskich zbiorów zagrabionych i wywiezionych do Niemiec. I to w trakcie tych poszukiwań znaleziono "berlinkę", czyli pochodzące z Berlina drogocenne zbiory, wśród których są między innymi manuskrypty Goethego, Mozarta, Beethovena, czy Bacha. Trafiły one do zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław/ Andrzej Pawlukiewicz