Już trzykrotnie podejmowałem taką decyzję - mówi profesor Krzysztof Simon o tym, jak w obliczu malejącej liczby respiratorów i braku osób do obsługi sprzętu wygląda codzienność w szpitalach leczących osoby chore na COVID-19. Jak podkreśla lekarz, medycy kierują się rokowaniami pacjentów i tym, czy są oni obciążeni chorobami współtowarzyszącymi. Problemem jest nie tylko brak sprzętu, bo - jak twierdzi zakaźnik - "ten można dokupić", ale brak ludzi do jego obsługi.
W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu zajęte są wszystkie respiratory. Profesor Krzysztof Simon, który jest ordynatorem jednego z tamtejszych oddziałów zakaźnych, przyznaje, że już trzykrotnie musiał decydować o tym, kogo podłączyć do specjalistycznej aparatury, a kogo nie. Lekarze kierują się przy tym stanem pacjenta i jego szansami na przeżycie.
"Dylematy mam co kilka dni"
- Dylematy mam co kilka dni. Już trzykrotnie podejmowałem decyzję, kogo skierować, a kogo nie. Na te miejsca kierujemy osoby, które rokują szanse skutecznej terapii - podkreśla profesor Simon. I dodaje, że medycy przy podejmowaniu decyzji o tym, kogo podłączyć do respiratora, kierują się między innymi występowaniem licznych chorób współtowarzyszących. - Wiemy, że u osób po udarach, z ciężkimi uszkodzeniami mózgu ta terapia nie przyniesie efektów - zaznacza zakaźnik. Jak podkreśla, po tym, jak człowiek uczy się przez kilkadziesiąt lat, że o każde życie będzie walczył, takie wybory są tragiczne. CZYTAJ RAPORT TVN24.PL O KORONAWIRUSIE
I choć według oficjalnych danych dolnośląskiego urzędu wojewódzkiego z 3 listopada w regionie na 114 respiratorów dla pacjentów chorych na COVID-19 zajętych jest 107, to profesor podkreśla, że "to nie jest tak, że wszystkie respiratory są cały czas zajęte". - Jedne się zwalniają, bo część pacjentów zdrowieje. Niestety, bardzo wiele osób na respiratorach umiera i wtedy też się zwalniają. I były uruchamiane kolejne stanowiska, choć już teraz się to ponownie zatkało - wyjaśnia profesor. I dodaje, że problemem nie jest wcale liczba respiratorów.
Profesor Simon: sprzęt można dokupić, ale skąd wziąć ludzi do jego obsługi?
Największym kłopotem dla medyków jest to, że obsługa specjalistycznego sprzętu nie jest łatwa. - Sprzęt można dokupić, ale skąd wziąć ludzi do jego obsługi? - zastanawia się zakaźnik. Czy jego zdaniem da się na szybko, w kilka dni, doszkolić personel medyczny? - Nie, to bardzo skomplikowany sprzęt, który wymaga dużej wiedzy. To wiele różnych technik. To, że się da, to absurd i trzeba to sobie wybić z głowy - podkreśla profesor Simon. Jakie lekarz widzi wyjście ze stopniowo pogarszającej się sytuacji? - Żadne. Dalej trzeba stosować te wszystkie techniki, takie jak - jeśli dojdzie do takiej skali - w Lombardii niestety. To są tragiczne rzeczy - stwierdził profesor. I dodał, że w tym włoskim regionie lekarze kierowali się wiekiem pacjentów. W marcu dylematy etyczne włoskich lekarzy relacjonował amerykański portal Politico: "Na chwilę obecną rozkazy są następujące: oszczędzać ograniczone zasoby dla tych pacjentów, którzy mają największą szansę na przeżycie. Oznacza to priorytetowe traktowanie młodszych, innymi słowy zdrowszych pacjentów". OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE >>>
"Średnio jest to wszystko mądre"
Zakaźnik odniósł się też do informacji o tym, że we wrocławskim szpitalu tymczasowym - który powstaje w Centrum Konferencyjnym przy ulicy Rakietowej - ma znaleźć się 50 dodatkowych respiratorów. - To ostatnia linia obrony, ale drobna sprawa, skąd pan weźmie ludzi do ich obsługi? Ktoś to musi obsługiwać, zabierze pan z jednego obiektu i przeniesie do drugiego? - zwrócił się do reportera TVN24. I dodał: - Średnio jest to wszystko mądre.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław