Kiwają, podają i strzelają gole, ale od zwyczajnych piłkarzy różni ich jedno - są niewidomi. Jednak piłkę bardzo kochają i chcą grać. We Wrocławiu jest drużyna niewidzących i słabowidzących piłkarzy.
Drużyna powstała w 2011 roku, ale to podczas Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 roku mogli pokazać się szerszej publiczności. Zagrali przed jednym z ćwierćfinałowych meczów na stadionie w Gdańsku. Od tamtego czasu zaczęli prężnie działać i jeździć na turnieje organizowane w Europie. Chętnych niewidomych, którzy chcą grać w tzw. blindfootball - nie brakuje.
Trudne początki
Początki dla niewidomych piłkarzy nie były najłatwiejsze. Jak tłumaczy założyciel i trener drużyny, by dowiedzieć się więcej o tym sporcie, musiał wyjechać za granicę.
- Na początku nie wyobrażałem sobie, jak bezpiecznie wprowadzić ten sport do szkoły, ale pojechałem do Niemiec i tam podpatrzyłem, jak to się robi - tłumaczy Lubomir Prask - I tak się zaczęło. Gramy od 2011 roku, ale z kopyta ruszyliśmy podczas Euro 2012 - dodaje.
Drużyna zagrała przed jednym z ćwierćfinałowych meczów na stadionie w Gdańsku.
- UEFA nam pomogła. Dostaliśmy od nich bandy i specjalne piłki - opowiada Prask - Na początku nie mieliśmy nic, graliśmy piłką owiniętą w folię - dodaje.
Trener podkreśla, że od tamtego czasu drużyna poczyniła bardzo duże postępy i jeździ na międzynarodowe turnieje, gdzie czasami zwycięża. Najwięcej turniejów odbywa się w Niemczech i Czechach. Wrocławska drużyna powstała, jako pierwsza w Polsce. Teraz są już trzy. Niewidomi piłkarze grają też w Chorzowie i Krakowie.
Tajemnice blindfootballu
Jak niewidomym i słabowidzącym zawodnikom udaje się trafiać w piłkę, kiwać i podawać? Okazuje się, że blindfootball ma swoje tajemnice.
- Zawodnicy muszą słyszeć piłkę. Dlatego wypełniona jest metalowymi kulkami - wyjaśnia Prask. - Poza tym bramkarzem jest osoba widząca, a przy boisku znajduje się przewodnik i trener, którzy krzyczą do zawodników i naprowadzają ich, gdzie mają biec - dodaje.
W każdej z drużyn gra czterech zawodników, z których każdy poza bramkarzem ma opaskę na oczach. Ma to wyrównać szansę niewidomych w stosunku do słabowidzących. Jedyną osobą, która nie posiada opaski i jest osobą widzącą - jest bramkarz. Mecz podzielony jest na dwie połowy. Każda trwa 25 minut. Blindfootball jest dyscypliną paraolimpijską.
"Trzeba liczyć na całą drużynę"
Chętnych niewidomych do gry w piłkę nożną nie brakuje. Wszyscy podkreślają, że kochają piłkę od zawsze.
- Pierwszy raz spotkałem się z tym sportem trzy lata temu na obozie. Chciałem grać, bo kocham piłkę, ale nie mieszkałem we Wrocławiu i nie miałem, jak trenować. Gdy tylko przeniosłem się do Wrocławia od razu zacząłem trenować - opowiada Krystian Kisiel, jeden z niewidomych piłkarzy - Sport daje mi dużo satysfakcji i adrenaliny. Ale to gra zespołowa i wymaga dużo współpracy. Trzeba liczyć na całą drużynę - dodaje.
Autor: nawr / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław | D. Wudniak