Ochotnicza Straż Pożarna w Kobierzycach na Dolnym Śląsku wyjechała do wypadku na drodze krajowej numer 8, w którym uczestniczyły trzy samochody. Kilometr przed miejscem zdarzenia strażacy natrafili na przeszkodę - autobus stojący w poprzek drogi. Jak się okazało, jego kierowca nie chciał stać w korku i utknął przy próbie zawracania.
W sobotę po południu, na odcinku dk 8 pomiędzy Kobierzycami, a Magnicami zderzyły się trzy samochody osobowe, które według ustaleń policji nie utrzymywały bezpiecznych odległości między sobą. Dwa auta zablokowały trasę, trzecie wpadło do rowu. Na miejsce wysłano zastępy z Wrocławia, Kątów Wrocławskich oraz Kobierzyc.
Z jednostki OSP w Kobierzycach wyjechały trzy wozy. Normalnie strażacy ochotnicy na miejsce dotarliby w około cztery minuty. Jednak jak szacują, ich dojazd wydłużył się o około 12 minut. Wszystko przez sytuację, którą zastali na drodze. Kilometr przed wypadkiem kierowcy dwóch autobusów uznali, że nie będą czekać w korku razem z innymi uczestnikami ruchu i postanowili zawrócić. Jednemu się udało. Drugi najwidoczniej źle ocenił odległość, zjechał tylną osią do rowu i utknął w poprzek drogi, całkowicie blokując przejazd.
Kierowcy podwieźli
- Nasi druhowie musieli przebiec około jednego kilometra do miejsca wypadku. Całe szczęście tuż za autobusem stali kierowcy samochodów osobowych, którzy chętnie podwieźli naszych ratowników na miejsce zdarzenia - relacjonuje Kamil Turecki, naczelnik OSP Kobierzyce. I dodaje: - Często zdarza się tak, że dojeżdżając na miejsce zdarzenia, tuż przy rozwalonych pojazdach, stoją lawety pomocy drogowej bądź samochody świadków. Niestety utrudnia nam to zadanie, ponieważ musimy jak najbliżej dostać się do zdarzenia z ciężkim sprzętem, a omijając te samochody, wydłuża to nasz czas dotarcia i udzielenia pomocy bądź dostępu do poszkodowanych.
Inny druh z OSP w Kobierzycach Radosław Sidłowski tłumaczy, że urządzenie hydrauliczne do wycinania fragmentów pojazdów waży około stu kilogramów i jest obsługiwane przez czterech strażaków. Nie da się z tym dojść kilometr do wypadku.
Kierowca wozu do momentu rozpoznania sytuacji przez dowódcę akcji, czekał przy autobusie. Następnie musiał zawrócić i nadrobić około 6 kilometrów, aby dojechać do zdarzenia. Wszystkie służby, które udawały się na miejsce, również musiały zawrócić i dojechać objazdem.
Na szczęście, uczestnicy wypadku nie odnieśli poważniejszych obrażeń. W innych przypadkach - jak podkreślają służby - takie zachowanie kierowcy autobusu mogłoby kosztować czyjeś życie.
Paweł Noga z biura prasowego wrocławskiej policji przekazuje, że za niedostosowanie się do przepisów o utworzeniu korytarza życia grozi mandat karny do 500 złotych.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: OSP KSRG Kobierzyce