Strażnik więzienny usłyszał zarzuty w sprawie przemytu narkotyków do zakładu karnego w Kluczborku na Opolszczyźnie. Oprócz niego podejrzane są zarówno osoby "z zewnątrz", jak i więźniowie.
Śledztwo w sprawie przemytu zakazanych substancji do zakładu karnego w Kluczborku prowadzone jest od kilku tygodni. Do tej pory zarzuty przedstawiono kilku osobom - w tym dwóm funkcjonariuszom Służby Więziennej.
Zdaniem prokuratury, jeden z funkcjonariuszy SW miał otrzymywać po kilkaset złotych za przemyt na teren więzienia narkotyków i dopalaczy ("Nowa Trybuna Opolska" pisze o kwotach rzędu 800-1000 złotych). Część narkotyków miał zostawiać na własny użytek. Za przysługę miał też obiecany spokój na dozorowanym przez siebie oddziale.
Według ustaleń śledczych, funkcjonariusz pomógł w dostarczeniu na teren więzienia kilkudziesięciu gramów amfetaminy. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany.
Strażnicy, dilerzy, więźniowie
- Wobec drugiego funkcjonariusza, u którego znaleziono niewielką ilość marihuany, zastosowano dozór policyjny - mówi Anita Dąbrowa-Derda, prokurator rejonowy w Kluczborku. W jego przypadku chodzi o udzielenie niewielkich ilości środków odurzających oraz posiadanie 1,5 grama marihuany.
Do aresztu tymczasowego trafił mężczyzna podejrzany o dostarczenie strażnikowi nie mniej niż stu gramów amfetaminy. Wśród podejrzanych jest jeszcze drugi mężczyzna, któremu zarzuca się dostarczanie narkotyków osadzonemu, oraz dwóch więźniów kluczborskiego zakładu karnego, w którym kary odbywają w większości recydywiści.
Wszystkim podejrzanym grożą kary do trzech lat pozbawienia wolności.
W czerwcu 2020 roku kluczborska Służba Więzienna odkryła nietypowy sposób na przemyt narkotyków do więzienia - kartki z dziwnymi zaciekami, nasączone pochodną amfetaminy.
Źródło: PAP/NTO
Źródło zdjęcia głównego: TVN24