Przez 3 lata lekarka Janina J. wystawiała recepty uprawniające do zakupu silnych leków na raka na nazwisko kardynała Henryka Gulbinowicza i jego rzekomego osobistego sekretarza. Razem z Piotrem M. usłyszała zarzut wyłudzenia ponad 83 tys. zł z Narodowego Funduszu Zdrowia. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia.
- Już na początku śledztwa okazało się, że kardynał nigdy nie korzystał z porad przychodni, w której pracowała lekarka. Ksiądz Gulbinowicz cieszy się dobrym zdrowiem i nigdy na raka nie chorował. Co więcej, nigdy nie miał też osobistego sekretarza, a rzekomy ks. Piotr M. nigdy księdzem nie był - wyjaśnia Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. - Wobec tego, skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia przeciwko Janinie J., lekarce jednej z wrocławskich przychodni, oskarżając ją o wyłudzenie pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia oraz poświadczenie nieprawdy. Zarzuty usłyszał również Piotr M. - dodaje.
1500 opakowań leków za 83 tys. zł
Według prokuratury proceder fałszowania recept miał trwać od lipca 2008 roku do kwietnia 2011. Lekarka Janina J. przez blisko 3 lata wystawiała recepty na nazwisko kardynała Gulbinowicza i jego rzekomego osobistego sekretarza. Do czasu kiedy dolnośląski NFZ przeprowadził kontrolę w przychodni przy ul. Dobrzyńskiej we Wrocławiu.
- Kontrolerzy stwierdzili, że pacjenci, na których wystawiane były recepty, nie byli zadeklarowani w tej przychodni. Ponadto jednemu z nich przepisano 947 opakowań silnych leków, innemu 485. Doliczyli się również 83 tys. zł strat finansowych na szkodę NFZ - wyjaśnia Klaus.
Leki "godne kardynała"
W 2008 roku Piotr M. pojawił się w gabinecie Janiny J. w przychodni przy ul. Dobrzyńskiej. Podał się za księdza, osobistego sekretarza ówczesnego metropolity wrocławskiego, prosił o wypisanie leków.
- Żądał od Janiny J. wystawienia recept dla siebie, ale także dla chorego metropolity wrocławskiego, prosząc jednocześnie, aby leki były "godne kardynała" - mówi Klaus. - Lekarka wystawiała recepty z nazwiskiem duchownego, wpisując pesel innej osoby. Jednym z leków był Tramal - dodaje Klaus.
Według prokuratorów, Piotr M. próbował również wyłudzać recepty od innych lekarzy tej przychodni. W 2009 roku oskarżony, mimo że nie miał uprawnień, sam wypisywał sobie recepty i podrabiał podpis Janiny J. Później realizował je w aptekach na terenie Wrocławia. Nie wiadomo do kogo ostatecznie trafiły leki.
Nie przyznaje się do winy
Podczas śledztwa lekarka sama przyznała, że nigdy nie badała księdza Gulbinowicza. Przekonywała jednak, że sama jest ofiarą oszustwa. Mówiła, że recepty wypisywała myśląc, że Piotr M. jest asystentem chorego kardynała. Jednak jak ustaliła prokuratura, Janina J. miała dopuścić się sfałszowania dokumentów duchownego.
- W 2011 roku lekarka Janina J. przesłuchiwana była w roli świadka w sprawie. Wówczas posłużyła się fałszywym zaświadczeniem o stwierdzeniu choroby księdza kardynała przez wrocławski szpital wojskowy. Będąc już przesłuchaną w charakterze oskarżonej, podrobiła także kartę leczenia ks. Gulbinowicza z hospicjum przy Dolnośląskim Centrum Onkologii. Na tej podstawie prokuratorzy przedstawili jej zarzut poświadczenia nieprawdy - precyzuje prokurator.
W tej chwili oskarżeni usłyszeli już zarzuty - wyłudzenia pieniędzy z NFZ i poświadczenia nieprawdy. Janina J. nie przyznała się do winy, w przeciwieństwie do Piotra M., który przyznał się do zarzucanych mu czynów.
- Akt oskarżenia został już skierowany do sądu. Grozi im do 8 lat więzienia - podsumowuje Klaus.
Autor: gw,balu//ec/k / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24