Policjanci zatrzymali 26-latka, który przyznał się do podpalenia mercedesa zaparkowanego w Karpaczu (woj. dolnośląskie). Samochód spłonął niemal doszczętnie, a straty oszacowano na 15 tys. złotych. Mężczyźnie grozi do 5 lat pozbawienia wolności. - Sprawdzamy czy związek z innymi podpaleniami na terenie tej górskiej miejscowości - mówią policjanci.
- Wybiegłem na dwór i zobaczyłem, że moje auto się pali. Całe było objęte płomieniami - mówił w listopadzie pan Damian z Karpacza. Mimo błyskawicznej akcji gaśniczej z mercedesa zaparkowanego przed domem niewiele udało się uratować. Później na zapisie z kamery monitoringu mężczyzna odkrył, że jego auto zostało podpalone. Na nagraniu widać jak do zaparkowanego auta podeszły dwie zakapturzone postacie, później na chwilę zniknęły. Po chwili jedna z nich podeszła do mercedesa, polała go czymś i podpaliła. Samochód stanął w płomieniach. Zakapturzony mężczyzna uciekł. Straty oszacowano na 15 tys. złotych.
Sprawdzają inne podpalenia
Sprawa została zgłoszona policjantom. Ci po kilkunastu dniach zatrzymali 26-latka, którego podejrzewali o podpalenie. - Prowadzone w tej sprawie czynności procesowe i operacyjne, a także analiza zabezpieczonego monitoringu i zgromadzonego materiału procesowego pozwoliły na wytypowanie osoby podejrzewanej - informuje podinsp. Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy jeleniogórskiej policji.
26-latek przyznał się do podpalenia. Teraz śledczy sprawdzają, czy nie miał związku z innymi podpaleniami jakie miały miejsce w górskiej miejscowości. Wszystko dlatego, że tylko w okresie od października do listopada na terenie Karpacza doszło do trzech podpaleń. - Niewykluczone są dalsze zatrzymania. W sprawie wciąż prowadzone są czynności - mówi Bagrowska.
Zatrzymany podpalacz trafił do policyjnego aresztu. Za zniszczenie mienia grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Mężczyzna podpalił auto zaparkowane przy ul. Konstytucji 3 Maja w Karpaczu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: jeleniogórska policja, kamera monitoringu, D. Socha