52-latek z Dolnego Śląska został oskarżony o molestowanie. Zdaniem prokuratorów podczas nauki jazdy konnej mężczyzna dotykał dwie dziewczynki w miejsca intymne. Sprawa wyszła na jaw, gdy dzieci powiedziały o wszystkim rodzicom. Nauczyciel jeździectwa bronił się, że dzieci może i dotykał, ale nieumyślnie i w trakcie uczenia techniki wsiadania na konia.
Do molestowania miało dojść w okresie 2013-2014. Początkowo dziewczynki, których wieku prokuratorzy nie zdradzają, o sprawie mówić nie chciały. Wstydziły się. - Dopiero w 2015 roku porozumiały się ze sobą i postanowiły o wszystkim opowiedzieć rodzicom. Ich matki złożyły zawiadomienie o przestępstwie - informuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Do molestowania się nie przyznał
Okazało się, że 52-letni właściciel jednego z gospodarstw pod Lubinem w trakcie lekcji jeździectwa miał dotykać dzieci w miejsca intymne. Dziewczynki, zgodnie z procedurami, zostały przesłuchane przed sądem. Ich słowa zostały uznane za wiarygodne. Psycholog uznał, że dzieci nie mają skłonności do zmyślania.
- Mężczyźnie postawiono zarzut molestowania seksualnego dwóch małoletnich poniżej 15. roku życia poprzez dotykania ich w miejscach intymnych. Podejrzany nie przyznał się do winy - mówi Łukasiewicz. I dodaje, że 52-latek stwierdził, że "być może takie sytuacje się zdarzały nieumyślnie". Jednak z jego słów wynikało, że dotykanie miało być związane z nauką techniki wsiadania na konia. Śledczy nie dali wiary takim wyjaśnieniom.
Biegły: dotykać można, ale nie tam
Powołano biegłego z zakresu jeździectwa. - W opinii zawarto informację o tym jak prawidłowo powinno pomagać się w dosiadaniu zwierzęcia. Biegły przyznał też, że ta czynność może wiązać się np. z dotykaniem nogi, ale nigdy okolic intymnych - przekazała prokurator.
Teraz mężczyźnie za molestowanie małoletnich grozi do 12 lat więzienia. Wiadomo, że wcześniej 52-latek był karany za podobne przestępstwo, ale wtedy molestowania nie dopuścił się wobec małoletnich. Kary nie odbywał w więzieniu.
Sprawą zajmowali się śledczy z Lubina:
Autor: tam/sk / Źródło: TVN24 Wrocław