Doktor Adam Domanasiewicz, który przeprowadził m.in. pierwszy w Polsce przeszczep dłoni, uratował rękę mężczyzny, która zdaniem lekarzy z Warszawy nadawała się tylko do amputacji. Pacjent już rusza palcami i wraca do zdrowia.
31-latek z Warszawy znalazł w domu pozostałość po Sylwestrze. Petardę chciał odpalić, ale ta eksplodowała mu w ręce. Dłoń była w strzępach, naczynia krwionośne zostały rozerwane, a na jej widok lekarze ze stolicy rozłożyli ręce. I skonsultowali się z lekarzem z Wrocławia.
- Miałem opinię z innego szpitala. Doświadczony zespół powiedział, że się nie uda. Byłem obciążony psychicznie - przyznaje doktor Adam Domanasiewicz z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej. Co więcej, od wypadku do momentu, gdy pacjent trafił do stolicy Dolnego Śląska minęło ponad 12 godzin.
Pacjent już może ruszać palcami
Operacja była skomplikowana, chirurdzy musieli łączyć rozerwane naczynia krwionośne. Trwała pięć godzin. - Jeden koniec nie sięgał do drugiego. Brakowało środka i trzeba było go uzupełnić, wykorzystując inne tkanki pacjenta - opisuje chirurg.
Kilka dni po zabiegu pacjent czuje się bardzo dobrze. Rusza już palcami. - Rehabilitację wdrażamy od razu. Nakłaniamy go do tego żeby ćwiczył ścięgna bezpośrednio po operacji - mówi Domanasiewicz.
Pacjent przyznaje, że lekarz dokonał cudu. - Bardzo się cieszę, bo niedługo zostanę ojcem - powiedział 31-latek.
Do operacji doszło w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław