Jeden z pracowników szkoły podstawowej nr 3 we Wrocławiu zachorował na gruźlicę. - Teraz musimy przebadać wszystkie dzieci i całe grono pedagogiczne - mówi dyrektor szkoły. Testy przejdzie 757 uczniów i 77 nauczycieli.
- Dostałam informację, że do jednego z wrocławskich szpitali trafił konserwator z naszej szkoły z gruźlicą - mówi Irena Sienkiewicz-Szyperska, dyrektor SP nr 3. - Lekarze powiedzieli, że trzeba przebadać teraz całą szkołę i zachować wszelkie środki ostrożności. Badanie jest bezbolesne, ale konieczne po to, aby uspokoić rodziców i dzieci - dodaje.
834 osoby do badania
Łącznie 834 osoby przejdą testy na gruźlicę do 20 listopada. Do tej pory lekarze zdążyli już przebadać nauczycieli. Wszyscy mieli wynik negatywny.
Z badaniem dzieci dyrekcja poczeka, aż dostanie zgody od wszystkich rodziców.
- W porozumieniu z NFZ trzeba przeprowadzić próby tuberkulinowe w tym samym czasie, bo dzieci jest bardzo dużo. Jedna próba dla klasy uczniów trwa 15 minut - mówi Sienkiewicz-Szyperska. - Musimy poinformować też wszystkich, którzy korzystali z naszych obiektów. Prowadzimy w szkole kursy pływackie, czy zajęcia pozalekcyjne - dodaje.
Jeśli okaże się, że któreś z dzieci jest zarażone, wtedy trafi do szpitala.
Pewność dopiero za pół roku
Nawet jeśli wszystkie wyniki będą negatywne, badania trzeba będzie powtórzyć za pół roku. Dopiero wtedy nauczyciele i uczniowie będą mogli mieć pewność, że nie zarazili się gruźlicą.
- Co roku w województwie dolnośląskim przeprowadzamy badania profilaktyczne na obecność gruźlicy, jak tylko pojawi się sygnał o tym, że ktoś zarażony pojawił się w szkole. To nie jest nic nadzwyczajnego, że szkoła podjęła takie kroki - tłumaczy Irena Kaczmarek-Szrajber z Poradni Pulmonologicznej dla Dzieci i Młodzieży we Wrocławiu.
Konserwator ze szkoły, który obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim, pod koniec pierwszego semestru ma przejść na zasłużoną emeryturę. Taka decyzja zapadła dużo wcześniej i nie ma związku z jego chorobą.
Autor: dziel/bieru/par
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24