Wciąż nie wiadomo, gdzie przebywa 31-latek, który w sobotni wieczór w centrum Głogowa (Dolnośląskie) próbował potrącić autem przechodniów. W związku z tym prokuratura złożyła wniosek o areszt, ale sąd wyznaczył termin jego rozpatrzenia dopiero na 18 lutego. To oznacza, że śledczy nie mogą na razie wystawić zapowiadanego listu gończego. Jak dowiedziała się redakcja "Faktów" TVN, sąd wyznaczy jednak nowy, szybszy termin w poniedziałek.
Dawid Z. jest podejrzany o spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym. Zdaniem śledczych to właśnie 31-latek miał siedzieć za kierownicą auta i próbować taranować pieszych w centrum Głogowa. Grozi mu kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Od 18 stycznia mężczyzny szukają policjanci. Dotychczas udało się odnaleźć jego auto, ale kierowcy wciąż brak.
Czas gra na korzyść poszukiwanego
Prokuratura przekazała, że zostało wydane zarządzenie o zatrzymaniu podejrzanego. Śledczy złożyli też wniosek do sądu o tymczasowy areszt dla podejrzanego na okres 30 dni od dnia zatrzymania. To niezbędne, by wydać za nim list gończy.
Wniosek o areszt trafił 21 stycznia do sądu w Głogowie. - Wczoraj (23 stycznia - red.) termin posiedzenia aresztowego został wyznaczony na 18 lutego. To będzie utrudnienie dla prokuratora, ponieważ nie będzie mógł wydać listu gończego i opublikować danych osobowych oraz wizerunku sprawcy, co z pewnością ułatwiłoby zatrzymanie - poinformowała Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Prokuratorka zwraca uwagę, że procedura rozpoznawania wniosków dotyczących aresztowania na okres 30 dni od dnia zatrzymania sprawcy, który się ukrywa, jest inna niż procedura dotycząca zatrzymanego już sprawcy.
- Sąd musi procedować w ciągu 24 godzin od skierowania przez prokuratora wniosku. Sąd ma możliwość wyznaczenia terminu posiedzenia, jak to ma miejsce w tej sprawie. Prokuratorowi zależało na tym, aby posiedzenie zostało wyznaczone jak najszybciej, aby można było wydać list gończy za podejrzanym, zatrzymać go i wykonać czynności procesowe z jego udziałem - przekazała Łukasiewicz.
Rzeczniczka prokuratury poinformowała również, że skierowano już pismo do Sądu Rejonowego w Głogowie z prośbą o zweryfikowanie terminu posiedzenia i wyznaczenie go szybciej. - Byłoby to korzystne dla wymiaru sprawiedliwości i pozwoliłoby na szybsze zatrzymanie sprawcy - dodała.
Takim przebiegiem sprawy zaskoczony jest doświadczony, były naczelnik ruchu drogowego KMP w Gdańsku.
- Liczę na to, że w przypadku tej sytuacji miała miejsce jakaś ludzka pomyłka, bo w przeciwnym razie to poczucie społecznej sprawiedliwości byłoby bardzo mocno nadwątlone - powiedział "Faktom" TVN Zbigniew Korytnicki.
"Chyba chciał dać trochę więcej czasu policji"
O to, dlaczego sąd wyznaczył tak odległy termin posiedzenia, redakcja "Faktów" TVN24 zapytała prezeskę Sądu Rejonowego w Głogowie.
- Myślę, że pan sędzia, wyznaczając termin posiedzenia, miał na względzie to, że podejrzany ukrywa się i tak naprawdę nie wiadomo, jakie jest miejsce jego przebywania. Chyba chciał dać trochę więcej czasu policji na jego odnalezienie - powiedziała sędzia Katarzyna Dąbrówny.
Wspomniała również, że sędzia uwzględni wniosek prokuratury o przyspieszenie wyznaczenia terminu sprawy. W poniedziałek wyznaczy nowy termin na przyszły tydzień.
Pytana o to, czy ze społecznego punktu widzenia sąd nie ma sobie czegoś do zarzucenia w tej sprawie, prezeska odpowiedziała, że rozumie, iż w odbiorze społecznym dotychczasowy termin mógł wydawać się zbyt odległy. - Biorąc pod uwagę dynamikę spraw sądowych, które do nas spływają, to wcale nie był jakiś szczególnie odległy termin - dodała.
Autem "gonił" przechodniów na chodniku
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę na Starym Mieście w Głogowie. Na Kontakt24 otrzymaliśmy informację o tym, że w jednym z lokali doszło do awantury, po której jeden z jej uczestników miał wsiąść do samochodu i próbował wjeżdżać w przechodniów. Kilka osób miało zostać rannych.
W internecie pojawiły się nagrania, które miały zostać wykonane właśnie w trakcie tego zdarzenia. Widać na nich, jak kierowca dużego samochodu o ciemnej barwie kilka razy nerwowo cofa i zakręca, a także goni przechodniów, znajdujących się na chodniku. Przynajmniej jedna osoba na filmie zostaje potrącona. W końcu kierowca wycofuje samochód, wjeżdża w inną ulicę i się oddala.
- Zgłoszenie otrzymaliśmy o 23:25. Nie mamy informacji o awanturze, natomiast było zgłoszenie o pojeździe, który miał przejechać grupę osób. Po przyjeździe policji na miejsce nie było poszkodowanych, jedynie kilka uszkodzonych pojazdów, zaparkowanych wzdłuż drogi. Na podstawie monitoringu potwierdzaliśmy zgłoszenie - poinformowała w niedzielę Aleksandra Pieprzycka, oficer prasowy KWP Wrocław..
- Przy ulicy Słodowej doszło do sytuacji skrajnie niebezpiecznej, gdzie jeden z kierowców, jadąc samochodem typu SUV, z nieustalonych na chwilę obecną przyczyn zachowywał się brawurowo. Usiłował wjechać w grupę znajdujących się na chodniku osób, nikt nie ucierpiał w wyniku tego zdarzenia. Od soboty (18 stycznia - red.) policjanci z głogowskiej komendy prowadzą intensywne działania operacyjne, a także poszukiwawcze za tym mężczyzną. Wiemy, jaki to pojazd i do kogo należy - mówiła wówczas sierżant Agnieszka Kotwas z Komendy Powiatowej Policji w Głogowie.
Zgłosiła się jedna osoba
Policja ustaliła świadków i zabezpieczyła nagrania z monitoringu. Jedna osoba poszkodowana zgłosiła się w niedzielę do głogowskiego szpitala.
- W niedzielę około godziny 15 do szpitalnego oddziału ratunkowego samodzielnie zgłosił się 33-letni mężczyzna. Mieszkaniec miasta Głogowa twierdził, że brał udział w tym incydencie, który się wydarzył w nocy z soboty na niedzielę na starówce Głogowa. Po wykonaniu badań lekarz nie stwierdził konieczności hospitalizacji. Chory został zaopatrzony w szpitalnym oddziale ratunkowym i przekierowany do dalszego leczenia ambulatoryjnego w poradni ortopedycznej - przekazała Ewa Todorov, rzeczniczka Głogowskiego Szpitalu Powiatowego.
Z informacji przekazanych przez prokuraturę wiemy, że nie zgłosiły się, żadne nowe osoby pokrzywdzone. - Nie mamy informacji, aby ktokolwiek doznał obrażeń ciała skutkujących rozstrojem zdrowia - dodała prokurator Łukasiewicz.
Źródło: Kontakt24 / tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24