- Musi mieć sucho, trzeba ją głaskać, czasem też śpiewać – to rady pani Krystyny, która wyhodowała w swoim ogródku rekordową dynię. Pięćdziesięciokilogramowego giganta można podziwiać do czasu, aż zostanie przerobiony na keczup - oczywiście dyniowy.
- Często sobie podśpiewuję idąc do ogrodu i głaszczę moje warzywo. Może to na nie dobrze wpłynęło? – śmieje się właścicielka rekordowej dyni. - Zadbałam też o odpowiednie posłanie do leżakowania, podkładałam pod dynię sianko, które absorbuje wilgoć – zdradza.
Pani Krystynie z podwrocławskiego Wilkszyna, której udało się wyhodować pięćdziesięciokilogramowego dyniowego giganta, pomagały też sąsiadki, które podpowiadały, kiedy przycinać pędy i jak pielęgnować uprawę.
- Moją przygodę z dyniami zaczęłam dwa lata temu – wspomina. – Tą największą wyhodowałam z własnych nasion, nie sądziłam, że aż tak wyrośnie – dziwi się.
Keczup i karma dla zwierząt
Pomarańczowemu okazowi z Wilkszyna towarzyszy na razie blask fleszy i zachwyt wśród hodowców. Za parę dni rekordowa dynia skończy jednak życie gwiazdy i zostanie zamarynowana. - Zrobię z niej jakieś przetwory, głównie keczup – zapowiada pani Krystyna.
Średnia wartość odżywcza w 100g dyni to 15 kalorii. Pięćdziesięciokilogramowy okaz ma ich około 7500, nie jest więc imponująco pożywny. Pani Krystyna ma jednak pomysł, co zrobić ze swoim rekordzistą.
- Czytałam, że jakieś zwierzęta są smakoszami dyń, więc resztę okazu oddam do zoo – mówi mieszkanka Wilkszyna.
Rekord tylko na miarę Wilkszyna
Choć to ogromne warzywo jest niewątpliwym sukcesem pani Krystyny, do dyniowych olbrzymów dużo mu brakuje. 50-kilogramowy okaz z Wilkszyna wypada dość blado na tle światowej czołówki.
Największa dynia jaką udało się kiedykolwiek wyhodować na świecie miała 821 kg i pochodziła z Wisconsin w USA. Jej polski odpowiednik w Księdze Rekordów Guinessa jest ponad 300 kilogramów lżejszy – waży 514 kg.
Autor: molej,bieru/roody/k
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław