Dotrą tam, gdzie inni nie potrafią. Ratownicy do zadań specjalnych

Ratownicy z grup Medyk 4x4
Ratownicy z grup Medyk 4x4
Źródło: TVN24

Praca na wysokości, ewakuacja z zapadliska czy starego kamieniołomu. Ratownicy z Dolnego Śląska biorą udział w ekstremalnych akcjach i docierają do miejsc, gdzie inne służby nie potrafią. - Przerabiamy własne samochody terenowe na karetki, by dojechać w każde miejsce - tłumaczy Sebastian Jezierski z grupy Medyk 4x4.

Grupa Medyk 4x4 to zespół, który przygotowuje się do wyjątkowo trudnych akcji. Składa się ze strażaków, ratowników WOPR i pogotowia ratunkowego.

– Takie grupy pomocnicze miesiącami szkolą się, aby brać udział w trudnych akcjach w terenie - relacjonuje Tomasz Kanik, reporter TVN24, który przyglądał się w niedziele ćwiczeniom ratowników. - Ochotnicy decydują się na szkolenie bezinteresownie, robią to z chęci pomocy innym - opowiada reporter.

Ćwiczenia na wysokościach

Specjalistyczne szkolenie do takich akcji wymaga od ratowników wyjątkowej sprawności i precyzji.

- Właśnie ćwiczymy ewakuację z użyciem technik liniowych. Ratownik zjeżdża z osobą na noszach z wysokości drugiego piętra - tłumaczy Sebastian Jezierski z grupy Medyk 4x4. - Dzięki takiemu przygotowaniu jesteśmy w stanie odpowiednio zabezpieczyć imprezy masowe, pomóc przy powodzi i działać na wysokości - dodaje.

Specjalistyczny sprzęt

Trudne akcje ratownicze, przeprowadzane w miejscach nieosiągalnych dla standardowych służb, wymagają od amatorów odpowiedniego sprzętu, który pozwoli działać w ekstremalnych warunkach.

- Korzystamy z karetki terenowej, która jest w stanie pracować na terenie poligonu – mówi Jezierski. – W taki sposób zabezpieczamy poszkodowanego i możemy go wywieźć z miejsca, gdzie normalna karetka nie jest w stanie dojechać – dodaje.

Ratownicy przerabiają własne samochody terenowe na karetki ratownicze.

- Auto jest oczywiście wyposażone w niezbędny sprzęt medyczny – zapewnia Jezierski. – Jednak nasza karetka jest troszkę niższa, ale w końcu ma pracować w terenie – kończy.

Autor: zpez/mo//mz / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: