"Dla mnie powinni teraz Auschwitz dla ciapatych otworzyć i tych wszystkich skur..., co ich wypuścili razem z nimi umieścić" - napisała na Facebooku. Wszystko to pod postem wyrażającym sprzeciw wobec uchodźców. Sąd przystał na wniosek prokuratury i zdecydował się warunkowo umorzyć sprawę.
W lipcu 2016 roku Aleksandra R. na Facebooku znalazła post sprzeciwiający się napływowi uchodźców. Sprawę postanowiła skomentować. Na klawiaturze wystukała: "dla mnie powinni teraz Auschwitz dla ciapatych otworzyć i tych wszystkich skur..., co ich wypuścili razem z nimi umieścić". I została oskarżona o nawoływanie do nienawiści na tle rasowym i wyznaniowym.
"Moje zachowanie było nieprzemyślane"
Prokuratura wniosła do sądu o warunkowe umorzenie postępowania. Tego samego chciała oskarżona. "(...) w momencie popełnienia czynu byłam osobą bardzo młodą. Moje zachowanie było wówczas nieprzemyślane, nierozsądne. Wynikało z silnego wzburzenia emocjonalnego i strachu. Obecnie bardzo żałuję tego, co się stało" - sędzia odczytywał słowa z pisma skierowanego do sądu.
Aleksandra R. przyznaje w nim, że "nauczką na resztę życia" było dla niej postępowanie przygotowawcze i zarzuty, jakie usłyszała. Prosiła też o warunkowe umorzenie postępowania, bo od pięciu miesięcy jest matką.
Sąd: samo umorzenie byłoby niedostateczną reakcją
- Materiał dowodowy wskazuje, że oskarżona wyczerpała znamiona czynu, nawołując do nienawiści na tle rasowym i wyznaniowym. Sąd rozważał, czy wniosek prokuratury jest zasadny, czy jest to odpowiednia reakcja wymiaru sprawiedliwości na ten czyn - mówił sędzia Miłosz Chwalibóg.
Po namyśle sąd zdecydował, że przychyli się do wniosku oskarżyciela publicznego. I warunkowo umorzył postępowanie na rok. Jednak uznał, że w okresie próby Aleksandra R. będzie poddana dozorowi kuratora. - Samo warunkowe umorzenie byłoby niepełne. Byłaby to niedostateczna reakcja na przestępstwo - podkreślał sędzia. Kobieta musi też pokryć koszty sądowe.
"Wpis naganny"
Czym sąd motywował swoją decyzję? Uznał, że choć okoliczności popełnienia czynu nie budzą wątpliwości, to wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne. To jednak nie koniec.
- Nie ma podstaw, by nie dać wiary wyjaśnieniom, że wpis oskarżonej nie wynika z ideologii nawołującej do nienawiści. Był to emocjonalny wpis, incydentalny. Był oczywiście naganny - uzasadniał sędzia. I dodał: Gdyby oskarżona była osobą zdemoralizowaną, gdyby była zwolennikiem takiej ideologii, to nie wyrzekłaby się jej dla chwilowej korzyści, jaką jest warunkowe umorzenie postępowania. - Wówczas wręcz byłaby dumna z tego, że jest męczennikiem za sprawę, w którą wierzy. Tu była szczera postawa odcięcia się - wyjaśniał sędzia.
Kobieta nie była wcześniej karana. Podczas ogłaszania decyzji sądu nie było jej na sali.
Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. art. 256 KK § 1
Wyrok zapadł przed Sądem Rejonowym w Wołowie:
Autor: tam/jb / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław