Dolnośląskie winobranie. "To nasza mała Toskania"

Na Dolnym Śląsku rozpoczęło się winobranie
Na Dolnym Śląsku rozpoczęło się winobranie
Źródło: D. Rudnicki | TVN24 Wrocław

Słońca wystarczy, by i w Polsce powstało dobre wino. I choć Europa Środkowa nie kojarzy się z winnicami, jesienne winobranie na Dolnym Śląsku to nic nowego. Tereny powiatu średzkiego od średniowiecza słynęły z upraw winorośli. - To nasza dolnośląska Toskania - mówią pracownicy największej w Polsce winnicy.

W Miękini (woj. dolnośląskie) właśnie rozpoczyna się winobranie. W ciągu kilku tygodni pracownicy będą musieli zebrać winogrona z 15-hektarowej plantacji.

- Winnice na tych terenach to nic nowego - mówi Lech Jaworek, właściciel dolnośląskiej winiarni.

Średniowieczna tradycja

Jak wyjaśnia, dolnośląskie tradycje winiarskie sięgają już średniowiecza.

- Są zapiski, z których wynika, że w tym rejonie winorośle uprawiało się już w XIV wieku - tłumaczy. Przypomina, że również w herbie Środy Śląskiej, która sąsiaduje z Miękinią, znajduje się kiść winogrona. – Na pewno nie jest to przypadek - dodaje.

Również na leżących niedaleko Wzgórzach Trzebnickich do niedawno uprawiano winogrona.

– Postanowiliśmy jedynie kontynuować tę tradycję - wyjaśnia Jaworek. Jego winnica, dziś największa w kraju, powstała dwanaście lat temu.

Dolny Śląsk jak Toskania

Okazuje się, że nie tylko w klimacie śródziemnomorskim może powstać dobre wino.

- System prowadzenia winnicy w Polsce jest podobny do tego na świecie - twierdzi pani Sabina, która zajmuje się technologią produkcji wina. I wyjaśnia jak wygląda proces powstawania trunku. – Najpierw ścinamy dojrzałe grona i delikatnie wkładamy je do małych skrzynek. To ważne, bo owoce nie mogą stracić jędrności - mówi.

Później winogrona pozbawia się szypułek i miażdży.

– Na końcu moszcz wrzucamy do zbiorników, w których przechodzą proces fermentacji - dodaje Jaworek.

- Od toskańskiego winobrania nasze różni się jedynie porą. U nas jest to późna jesień, ponieważ owoce potrzebują więcej czasu na dojrzewanie - przyznaje pani Sabina.

Wino gotowe jest późną wiosną.

„Winoroślami trzeba się opiekować"

Sama praca w winnicy nie ogranicza się jednak do zbierania plonów.

- Wiele osób myśli, że to przyjemny interes. A prawda jest taka, że winoroślami opiekować się trzeba przez cały rok - mówi Jaworek.

Zimą należy przycinać krzewy i zdejmować siatki, które są zakładane w połowie sierpnia na winne krzewy.

– Mają za zadanie chronić owoce przed szpakami. Ptaki mogą powodować duże szkody, bo słodkie owoce są dla nich idealnym pożywieniem - tłumaczy pani Sabina.

Na każdym etapie dojrzewania krzewów trzeba także spulchniać ziemię. Efektem całorocznej pracy na zboczach są dojrzałe owoce. Powszechnie znany proces produkcji wina nie gwarantuje jednak sukcesu.

- Ze złego winogrona dobrego wina się nie zrobi. Ale odwrotnie można. Z dobrego owocu łatwo jest zrobić niesmaczne wino - kończy Jaworek.

Autor: M.Lester/balu/dr / Źródło: TVN 24 Wrocław

Czytaj także: