Ma mieć około metra wysokości w kłębie i mimo czarnej sierści przypominać pumę. Zgłoszenie o dużym kocie, który przeciął kierowcy drogę i ukrył się w lesie otrzymała czeska policja. O sprawie drapieżnika, który może grasować na terenie bezpośrednio graniczącym z Polską, poinformowano lokalne władze i łowczych. - Nie lekceważymy tego zgłoszenia - zapewniają funkcjonariusze.
Duże "zwierzę kotowate" w połowie sierpnia miał zauważyć jeden z kierowców.
- Informację przekazał nam kierowca samochodu osobowego, który poruszał się od wsi Komárov w stronę Hajnic. Kierowca miał widzieć zwierzę, podobne do czarnego kota, z odległości kilku metrów. Biegło przed nim drogą, przecięło jezdnię i zniknęło w lesie - przekazał Lukáš Vincenc z policji w Trutnovie. Miejscowość ta znajduje się kilkanaście kilometrów od granicy z Polską.
Policja nie bagatelizuje, władze ostrzegają. W Polsce nie słyszeli
Przedstawiciel czeskiej policji podkreśla, że na razie to jedyne zgłoszenie, jakie trafiło do służb. - Zgłoszenie jest nietypowe, ale nie lekceważymy go. Badamy wszystkie okoliczności, a w szczególności możliwość ucieczki takiego zwierzęcia z niewoli - przyznaje Vincenc.
Policja informację o tym, że w okolicy może grasować drapieżny kot przekazała władzom lokalnym i łowczym. Na facebookowym profilu gminy Libňatov poinformowano o policyjnym apelu o zachowanie ostrożności. Z informacji wynika, że zwierzę ma być "podobne do pumy".
O tym, że mieszkańcom może zagrażać dziki kot informują też włodarze innych miejscowości. W wiosce Hajnice - jak podaje portal novinky.cz - rozesłano między innymi smsowy alert. Według czeskich mediów widziany przez kierowcę czarny kot miał mieć około metra wysokości w kłębie.
O sprawę domniemanej pumy, która może grasować przy granicy z Polską zapytaliśmy nasze służby. Jednak ani policja w Kamiennej Górze (Dolnośląskie), ani straż graniczna nie otrzymały od strony czeskiej oficjalnego zgłoszenia o drapieżnym kocie.
Wcześniej szukali pumy
Na początku wakacji czeska policja szukała innego dużego kota. Puma miała pojawić się w rejonie miasta Jindrzichuv Hradec, w południowych Czechach. Jak informowała wówczas policja drapieżnik najprawdopodobniej uciekł hodowcy.
Z kolei w połowie lipca mundurowi dostali kolejne zgłoszenie o dzikim zwierzęciu grasującym na Morawach, w rejonie miasta Kromierzyż. Mężczyzna, który zgłosił, że widział pumę miał nawet dostarczyć służbom jej zdjęcie. To jednak okazało się fotografią ściągniętą z internetu. 36-latek ma teraz odpowiedzieć za rozpowszechnianie informacji o nieistniejącym zagrożeniu.
Zwierzę mialo być widziane na terenie Czech, w pobliżu terenów graniczących z Polską:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław, novinky.cz
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock